Parlament Europejski przyjął dyrektywę o prawach autorskich – za głosowało 348 europosłów, przeciw 274, a 36 wstrzymało się od głosu. Przeciwne wprowadzeniu nowego prawa było pięć krajów, w tym Polska.
Po kilkumiesięcznych negocjacjach Parlamentu Europejskiego, Rady Unii Europejskiej oraz Komisji Europejskiej większość europosłów opowiedziała się za przyjęciem dyrektywy ws. praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym. Nowym prawem staną się także te najbardziej kontrowersyjne artykuły – 11. i 13.
Przeciwko zmianom opowiedziało się pięć krajów: Polska, Holandia, Włochy, Finlandia i Luksemburg. Jeszcze w styczniu podobne stanowisko miało sześć innych krajów, między innymi Niemcy i Szwecja.
Przyjęta dyrektywa ma zmienić zasady publikowania i monitorowania treści w internecie. Największe zastrzeżenia polityków, a także największy sprzeciw społeczny, budziły dwa artykuły tego dokumentu – 11. i 13. Pierwszy z nich ma wprowadzić dodatkowe prawo pokrewne dla wydawców i licencjonowanie treści. Natomiast drugi jest poświęcony monitorowaniu treści i odpowiedzialności prawnej dostawców usług internetowych za rzeczy publikowane przez ich użytkowników.
Dyrektywa ma dotyczyć, przede wszystkim, wielkich koncernów, jak Google, czy Facebook. Nie wszystkie serwisy będą objęte jej zapisami. Takimi wyjątkami są: encyklopedie internetowe, platformy open-source, usługi w chmurze dla indywidualnych użytkowników, platformy sprzedażowe oraz te serwisy, których celem nie jest dostęp do treści objętych prawami autorskimi, ani magazynowanie takich treści.
Co warto podkreślić, nowe prawo nie dotyczy prywatnego użytkowania tekstów prasowych przez indywidualnych użytkowników oraz hiperlinków.
Sama dyrektywa budziła kontrowersje już na etapie projektu, przedstawionego przez Komisję Europejską jesienią 2016 roku. W Polsce była nawet określana mianem „ACTA2” i opisywana jako pierwszy krok do cenzury internetu. Wspomniane kontrowersyjne artykuły mają – zdaniem przeciwników nowych przepisów – ograniczać wolność słowa.