Dobrze, że został prezydentem. To nasz sąsiad – mówi Bolesław Jurkun, sołtys wsi Buda Ruska koło Krasnopola. Z Bronisławem Komorowskim zna się od dziesięciu lat, kiedy marszałek kupił tu domek i przyjeżdża z rodziną.
Swój chłop
– Nie wywyższa się, taki swój chłop. Jak tutejszy jest – najczęściej powtarzają mieszkańcy.
Sołtys Bolesław Jurkun poznał Komorowskiego, kiedy gościł tu jeszcze jako wiceminister obrony narodowej.
– Początkowo bywał tylko na wakacjach u znajomych z Warszawy, którzy mają tu dom. Spodobała mu się nasza okolica. I sam też postanowił kupić posiadłość – opowiada Bolesław Jurkun. Z marszałkiem, a obecnym prezydentem, sołtys spędził niejedno popołudnie. Panowie najczęściej pływali łódką po jeziorze albo wędrowali po okolicznych lasach. A i spotykali się rodzinami przy grillu.
– Pana Komorowskiego uważamy za kogoś bliskiego – potwierdza Daniela Jurkun, żona sołtysa. – Skromny, kulturalny. Kupił ten stary dom i prawie nic w nim nie zmienił. Żyje po wioskowemu. Nawet ogrodzenia nie zrobił. Inni warszawiacy, jak zjadą tutaj, to zaraz stawiają wysokie płoty, a do Komorowskich może każdy wejść. Chętnie zapraszają, porozmawiają. Bardzo to wszystkim się podoba.
A teraz czekamy na asfalt
Bronisława Komorowskiego w Budzie Ruskiej cenią za bezpośredniość, życzliwość i uprzejmość.
– Kłania się wszystkim. Zawsze pierwszy dzień dobry powie. Żadnej pychy i zarozumiałości – mówi Irena Nowakowska, najbliższa sąsiadka marszałka, a teraz prezydenta. To jej teściowa sprzedała mu dom. – Jak przyjadą, to od razu wiemy.
Mieszkańcy Budy Ruskiej po cichu liczą, że za prezydentury swego sławnego sąsiada we wsi wyasfaltują w końcu całą drogę. Na razie jest tylko w części wsi. I tak się składa, że tam gdzie jest dom Komorowskich prowadzi żwirówka.
Kiedy teraz Komorowscy przyjadą do Budy Ruskiej, nie wiadomo. Wszyscy wierzą jednak, że na pewno zechcą tu nadal odpoczywać od wielkiej polityki.