Ukrywający się na Węgrzech przed nakazem aresztowania poseł PiS Marcin Romanowski przekazał, że „zrzekł się statusu posła zawodowego" i nie będzie w związku z tym pobierać poselskiego wynagrodzenia.
Zgłoszony z inicjatywy grupy posłów KO, Polski 2050-TD i PSL-TD 31 grudnia projekt noweli ustawy o sprawowaniu mandatu posła i senatora zakłada, że parlamentarzysta wobec którego zastosowano postanowienie o tymczasowym areszcie zostanie pozbawiony prawa do uposażenia.
W konsekwencji podejrzany parlamentarzysta – z godnie z projektem – nie będzie mógł realizować działalności terenowej (w tym korzystać z prawa do interwencji czy prawa do informacji). Nie będzie mógł również „korzystać z uprawnień socjalno-bytowych, jak prawo do uposażenia czy do diety parlamentarnej”. Pomysł wprowadzenia tego typu rozwiązań związany jest ze sprawą posła PiS Marcina Romanowskiego, wobec którego wydano nakaz aresztowania, ale nie wykonano go, gdyż podejrzany zbiegł na Węgry, gdzie otrzymał od lokalnych władz azyl polityczny.
W połowie grudnia marszałek Sejmu Szymon Hołownia przekazał, że polecił szefowi Kancelarii Sejmu i służbom prawnym ustalenie, „w jaki sposób jak najszybciej” można zaprzestać wypłacania wynagrodzenia posła b. wiceministrowi sprawiedliwości Marcinowi Romanowskiemu (PiS), który jest podejrzany w śledztwie dotyczącym Funduszu Sprawiedliwości.
W tym kontekście Romanowski przekazał w czwartek w Telewizji TRWAM, że „właśnie zrzekł się statusu posła zawodowego”. – Nie będę w związku z tym (...) pobierał wynagrodzenia jako poseł – zapowiedział.
Śledztwo Prokuratury Krajowej w sprawie Funduszu Sprawiedliwości trwa od lutego 2024 r. To postępowanie obejmujące kilkanaście wątków, m.in. w sprawie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez ministra sprawiedliwości oraz urzędników resortu, którzy byli odpowiedzialni za pieniądze z funduszu. W przypadku Romanowskiego, który w latach 2019-2023 był wiceszefem MS nadzorującym Fundusz Sprawiedliwości, prokuratura zarzuca mu popełnienie 11 przestępstw, m.in. udział w zorganizowanej grupie przestępczej i ustawianie konkursów na pieniądze z tego funduszu.
Przestępstwa Romanowskiego miały polegać m.in. „na wskazywaniu podległym pracownikom podmiotów, które powinny wygrać konkursy na dotacje z Funduszu Sprawiedliwości”. Polityk miał też zlecać poprawę błędnych ofert przed ich zgłoszeniem oraz dopuszczał do udzielenia dotacji podmiotom, które nie spełniały wymogów formalnych i materialnych. Zarzuty dotyczą również przywłaszczenia łącznie ponad 107 mln zł i usiłowania przywłaszczenia ponad 58 mln zł. (PAP)