Kto zamierza kupić auto za gotówkę lub wziąć w leasing ten musi liczyć się z tym, że będzie musiał zapłacić więcej niż przed rokiem.
Jak mówi Adrian Leszczyński z salonu samochodowego Biacomex - podrożały wszystkie modele. Są modele aut, które podrożały nawet o 40 proc. niż jeszcze rok temu. Samochody różnią się konfiguracją i ceną, ale za każdy model zapłacimy więcej. Co jest tego powodem? Niestabilny rynek. Była pandemia koronawirusa, która sprawiła, że łańcuch dostaw był zaburzony. Teraz doszła wojna w Ukrainie. Dealerzy mówią, że jest jeszcze gorzej niż 2 lata temu.
- Liczyliśmy na to, że rynek się podniesie, ale przez ostatnie zawirowania takie jak wojna w Ukrainie niestety łańcuchy dostaw wciąż są zerwane. W dalszym ciągu są problemy z półprzewodnikami i z dostawami kontenerowymi, gdzie jak wiemy pandemia nadal trwa. Na indywidualne zamówienie trzeba czekań minimum 3 miesiące, ale na większość samochodów trzeba czekać pół roku a zdarzają się sytuacje, gdy na samochód trzeba czekać rok – przyznaje Leszczyński.
A co jeśli nie chcemy samochodu z salonu? Tutaj też trzeba sięgnąć głębiej do kieszeni. Auta podrożały średnio o 30 proc. w porównaniu z zeszłym rokiem. - Dochodzi do kuriozalnych sytuacji, gdy klient kupił samochód za 50 tysięcy 5 lat temu i teraz salon proponuje odkupienie go za 50 tysięcy - jest warty tyle samo, choć przez te lata przejechał kilkadziesiąt tysięcy kilometrów – zauważa Piotr Treszczotko, właściciel autokomisu "Carmax" w Białymstoku.