Prawie 30 proc. z nas tak bardzo boi się koronawirusa, że jest bliska paniki. Mieszkańcy miast obawiają się przede wszystkim przepełnienia szpitali, a wsi – tego, że wirus będzie się rozprzestrzeniał bardzo szybko. W zdecydowanej większości stosujemy się do zaleceń pozostania w domu, ale żeby ograniczyć wychodzenie nie robimy zapasów żywnościowych – wynika z pierwszych badań poświęconych epidemii.
Badanie „Czego boją się Polacy w związku z koronawirusem?” oraz „Jak Polacy stosują się do zaleceń w związku z koronawirusem?” przeprowadziły Katarzyna Hamar i Marta Marchlewska, psycholożki IPPAN oraz Maria Baran (Uniwersytet SWPS).
Z pierwszej z ankiet wynika, że aż 26 proc. ankietowanych czuje, że czasami ich stan zdenerwowania tą sytuacją jest bliski paniki. Najbardziej obawiamy się tego, że przyjdzie kryzys finansowy (71 proc.), zachoruje ktoś bliski (72 proc.), szpitale będą przepełnione (73 proc.) oraz tego, że niektórzy ludzie nie zastosują się do zaleceń i wirus będzie rozprzestrzeniał się zbyt szybko (75 proc.). Obawiamy się także, że sami zachorujemy oraz że epidemia wymusi zmianę trybu naszego życia. Najmniej boimy się tego, że zabraknie produktów spożywczych i higienicznych na półkach sklepowych.
- Kobiety boją się wszystkich zagrożeń bardziej niż mężczyźni – zauważają badaczki. - Starsi Polacy boją się bardziej niż młodsi paniki i nieracjonalnych zachowań, kryzysu finansowego oraz tego, że system zdrowia będzie niewydolny. Najstarsi ankietowani (55 lat i powyżej) najbardziej ze wszystkich grup wiekowych boją się, że zachoruje ktoś im bliski (78 proc.). Z kolei młodzi (18-24 lat) najmniej ze wszystkich grup wiekowych boją się zakażenia.
Mieszkańcy większych miast (pow. 20 tys. mieszkańców) najbardziej boją się przepełnionych szpitali. Niestosowanie się do zaleceń i zbyt szybkie rozprzestrzenianie się wirusa budzą najmniejszy lęk na wsi.
- Osoby z niższym wykształceniem zazwyczaj mniej boją się zagrożeń związanych z koronawirusem niż osoby z wykształceniem średnim i wyższym – podsumowują psycholożki.
Aż 80-87 proc. Polaków stosuje się do zaleceń związanych z epidemią i unika zgromadzeń publicznych, stara się ograniczać przebywanie poza domem, czy witać bez podawania dłoni (badanie przeprowadzono w dniach 23-24 marca – red.).
- Kobiety istotnie bardziej stosują się do wszystkich zaleceń niż mężczyźni – badaczki podsumowują otrzymane wyniki. - Młodsi mniej stosują się do wszystkich zaleceń niż starsi, poza jednym – to starsi częściej chodzą do sklepów. Niezależnie od poziomu wykształcenia ludzie raczej nie robią zapasów żywieniowych po to, by ograniczyć zbyt częste wychodzenie z domu (34-40 proc).