Tragedia w kopalni Pniówek w województwie śląskim. W nocy doszło tam do dwóch wybuchów metanu. Nie żyje czterech górników.
Wciąż nie ma kontaktu z siedmioma zaginionymi, są wśród nich ratownicy górniczy. Około 20 osób trafiło już do szpitali, wielu z nich ma rozległe oparzenia. Chwilowo wstrzymano akcję ratunkową, ale przed kopalnią na rannych cały czas czekają karetki.
Trwa akcja ratunkowa. Ratownicy w dalszym ciągu poszukują zaginionych osób.
– 15 minut po północy doszło do pierwszego wybuchu metanu, potem był wtórny wybuch na poziomie tysiąca metrów. W rejonie zagrożenia przebywało 42 górników. 12 z nich zostało wytransportowanych na powierzchnię, przebywają w szpitalach śląskich. W akcji bierze udział 13 zastępów ratowniczych – przekazał dzisiaj rano Sławomir Starzyński, rzecznik JSW.
Początkowo JSW informowała o trzech osobach, z którymi nie było kontaktu. Ale w trakcie akcji ratunkowej doszło do wtórnego wybuchu. Jak dodał Starzyński, w sumie kontaktu nie było z 10 osobami, po godzinie ósmej nie było kontaktu z ośmioma. To jeden górnik i siedmiu ratowników. Po godzinie 9:30 JSW poinformowała o trzeciej ofierze śmiertelnej.
– Część rannych byłą w średnio-ciężkim stanie, przewiezieni zostali do okolicznych szpital. Ci najbardziej poparzeni zostali przewiezieni do Siemianowic do centrum oparzeniowego – poinformował Łukasz Pach, dyrektor wojewódzkiego pogotowania ratunkowego w Katowicach.