Milicja zaczęła wypierać w poniedziałek demonstrantów sprzed zablokowanych budynków rządu Ukrainy i usuwać stojące tam barykady, umundurowani i uzbrojeni ludzie w maskach zajęli serwery głównej partii opozycyjnej Batkiwszczyna, a opozycja ostrzegła, że nie da się zastraszyć władzom.
"W tej chwili biura partii Batkiwszczyna szturmowane są przez milicję i specnaz Berkut. Berkut jest uzbrojony w broń automatyczną” – głosił rozesłany mediom komunikat partii. Jej strona internetowa nie działała.
Nie nadużywajcie cierpliwości władz! – zwrócił się w tym samym czasie do uczestników antyrządowych protestów prokurator generalny Ukrainy Wiktor Pszonka. "Biorąc pod uwagę sytuację w kraju, zwracam się do organizatorów i uczestników demonstracji: przestańcie blokować instytucje państwowe, uczestniczyć w nieporządkach i naruszać prawo! Uliczne akcje przerodziły się dziś w otwartą agresję i przeszkadzanie pracy organów władzy!” – czytamy w komunikacie Prokuratury Generalnej.
W tym czasie w centrum miasta około dwustu ubranych w kaski i uzbrojonych w pałki i tarcze milicjantów krok po kroku nacierało na tłum przed siedzibą Rady Ministrów, próbując wypchnąć go z tego miejsca. Funkcjonariusze nie podejmowali wobec ludzi żadnych działań, tylko systematycznie spychali ich w dół ulicy.
Obecny na miejscu korespondent PAP relacjonował, że milicja szła kordonem złożonym z siedmiu rzędów funkcjonariuszy. Naprzeciwko nich stała ok. 200-osobowa grupa demonstrantów z flagami narodowymi. Ludzie wykrzykiwali "Chwała Ukrainie!” i "Precz z bandytą!”. W pewnej chwili milicjanci nieoczekiwanie przerwali swą akcję i w zwartym szyku pobiegli w górę ulicy Hruszewskiego, w kierunku siedzib rządu i parlamentu.
Następnie centrum wydarzeń ponownie przeniosło się na ulicę Turiwską, do siedziby Batkiwszczyny. Agencja Interfax-Ukraina poinformowała, że zajęli ją nie milicjanci, lecz funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. Inne media podały, że uzbrojeni ludzie w maskach wkroczyli także do znajdujących się w tym budynku redakcji dwóch portali internetowych i gazety.
Rzeczniczka Batkiwszczyny Maryna Soroka przekazała, występując w telewizji internetowej "Hromadske TV", że SBU zajęła pomieszczenia portali INTV i Cenzor.net oraz redakcję gazety "Weczirni Wisti”, w których znajdowali się dziennikarze. Wszyscy oni mają zakaz opuszczania pomieszczeń, w których przebywają – mówiła.
"Dziennikarze zostali zablokowani i faktycznie wzięci jako zakładnicy” – powiedziała Soroka. Według jej relacji funkcjonariusze SBU, którzy wkroczyli do sztabu jej partii, niszczyli znajdujący się tam sprzęt i meble i zachowywali się bardzo agresywnie.
Z czasem okazało się, że ludzie w maskach zabrali z siedziby Batkiwszczyny serwery partyjne. Poinformowała o tym gazeta internetowa Ukrainska Prawda. Rozmówcy gazety relacjonowali, że pracowników sztabu Batkiwszczyny rzucono na podłogę i nie pozwolono im wstać, dopóki zamaskowani funkcjonariusze nie wyłamali drzwi do serwerowni i nie wynieśli stamtąd partyjnych serwerów.
SBU zdementowała potem informacje, że to ona uczestniczyła w ataku na Batkiwszczynę. Do ataku przyznało się MSW, które wcześniej twierdziło, że to nie jej funkcjonariusze wtargnęli do siedziby partii. MSW wyjaśniło, że chciało w ten sposób zabezpieczyć jakieś materiały dowodowe w śledztwie o zwykłe przestępstwo gospodarcze.
W odpowiedzi na działania władz jeden z liderów ukraińskiej opozycji Arsenij Jaceniuk oświadczył, że prezydentowi Janukowyczowi nie uda się zastraszyć narodu rewizjami i aresztami. Zapowiedział, że na miejscu namiotów zwolenników opozycji, które w poniedziałek zlikwidowała milicja, powstaną nowe. "Jeśli prezydent Janukowycz myśli, że z pomocą wojsk wewnętrznych i specnazu Berkut upora się z głębokim politycznym i gospodarczym kryzysem Ukrainy, to się głęboko myli” – ostrzegł polityk.
W poniedziałek wieczorem na Majdanie znajdują się tysiące ludzi. Stoją w zimnie, a na ich głowy pada gęsty śnieg. Okoliczne restauracje zostały zamknięte. Ludzie mówią, że na polecenie władz. We wtorek wizytę w Kijowie złoży szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton.