Helsińska Fundacja Praw Człowieka jest obserwatorem w procesie o zniesławienie, który właśnie ruszył przed Sądem Rejonowym w Kraśniku. Mieszkanka miasta Jadwiga Kmieć sądzi się z Michałem S. synem marszałka, szefem biura poselskiego Kazimierza Chomy (PiS).
– Na wtorkowej rozprawie zostali przesłuchani dwaj świadkowie pozwanego. Chciałam, aby ich zaprzysiąc – relacjonuje przebieg posiedzenia Jadwiga Kmieć z Kraśnika, bo sędzia nie zgodziła się, aby na salę mogli wejść dziennikarze. – Pierwszy ze świadków powiedział, że nic nie wie ma temat wpisów na Facebooku pana Michała S. na mój temat. Podobnie wypowiadał się też drugi ze świadków. Pan S. odmówił składania zeznań, nie wyraził też zgody na udzielanie odpowiedzi na pytania. Powiedział, że do żadnej winy się nie przyznaje.
Sprawa dotyczy wpisów, które ukazały się na profilu Michała S. na Facebooku. Mężczyzna kieruje biurem posła Kazimierza Chomy z Kraśnika. Prywatnie jest synem marszałka województwa lubelskiego i prezesem kraśnickiego stowarzyszenia (Wschód Lubelskich Serc), które – jak czytamy w mediach społecznościowych – „tworzą ludzie o wielkich i otwartych serduchach, którzy chcą nieść pomoc każdemu człowiekowi”.
We wpisach z marca i czerwca ub.r. (stanowią dowód w sprawie o zniesławienie), autor opisał osobę, która w trakcie kampanii prezydenckiej miała zniszczyć banery wyborcze Andrzeja Dudy. W postach padły takie określenia jak: „Jadwiga Śmieć”, „Pani Śmieć”, „kodofilka najbardziej zagorzała z tego terenu”, „nienawidzi PiS”. I choć żadne nazwisko nie zostało podane, to określony był wiek, a także adres opisywanej mieszkanki miasta. Jadwiga Kmieć, podobnie jak jej znajomi i przyjaciele (od których o wpisach się dowiedziała) nie mają wątpliwości, że o nią właśnie chodzi. Zwłaszcza że kobieta bierze udział w protestach antyrządowych organizowanych w różnych miastach w Polsce.
W cywilnym procesie (prokuratura umorzyła śledztwo, za drugim razem: wobec braku interesu społecznego w kontynuowaniu ścigania z urzędu) kraśniczanka domaga się m.in. przeprosin w mediach. Chce też, by Michał S. oddał część swojego miesięcznego wynagrodzenia na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. I by wyrok został podany do publicznej wiadomości.
– Myślę, że pan S. z tej sprawy się wywinie i nie poniesie żadnej kary – przewiduje Jadwiga Kmieć. – Prawda jest taka, że to ja muszę udowadniać, że zostałam tymi wpisami obrażona i znieważona. Muszę też dowieść, jakie to miało dla mnie konsekwencje społeczne. Bo na to wygląda, że sam wpis nic nie znaczy.
Kraśniczankę wspierają znajomi z Lublina, Zamościa i Warszawy, m.in. ci, z którymi kobieta spotyka się na pikietach. We wtorek także zgromadzili się przed sądem z transparentami z napisami: „Nie dla mowy nienawiści”, „Wszyscy równi wobec prawa”, „Nikt nie jest śmieciem”.
Proces obserwuje Helsińska Fundacja Praw Człowieka. – Bo interesują nas sprawy z art. 212 – wyjaśnia Piotr Kładoczny, wiceprezes fundacji.
Z Michałem S. nie udało nam się skontaktować.
Kolejne posiedzenie w sprawie o zniesławienie sąd wyznaczył na 12 października.