Po roku starań władze miasta podpisały w sobotę umowę o sprzedaży Kraśnickiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej.
Sprawa prywatyzacji Kraśnickiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej od samego początku budziła kontrowersje. Podzieliła radnych i mieszkańców. Na pomysł sprzedania zakładu wpadło miasto. Zaakceptowała to rada nadzorcza i zarząd KPEC. Większością głosów radni PO i klubu Lubię Kraśnik przyjęli uchwałę i harmonogram prywatyzacji.
Przeciwko decyzji miasta i całej procedurze były związki zawodowe. Miejscy radni PiS przeforsowali pomysł zorganizowania w sprawie pozbycia się ciepłowni - referendum lokalnego. Referendum odbyło się w listopadzie 2007 roku. Jednak z powodu niskiej frekwencji nie było więżące dla władz miasta.
Tymczasem już w listopadzie rozpoczęły się negocjacje z potencjalnymi nabywcami. Ostatecznie wyłoniono Praterm. Miasto porozumiało się co do ceny, która o kilka milionów przewyższała inne oferty. Po długich i burzliwych negocjacjach 21 lutego załoga podpisała pakiet socjalny.
- Porozumienie w sprawie pakietu socjalnego i podpisanie umowy kończy trudny okres przygotowań do prywatyzacji spółki. Nie poddaliśmy się presji przeciwników prywatyzacji i jestem przekonany, że zmiany własnościowe okażą się w perspektywie nadchodzących lat korzystne dla spółki, jej pracowników i przede wszystkim mieszkańców - uważa Piotr Czubiński burmistrz Kraśnika.
Inwestor dodatkowo zobowiązuje się w ciągu kilku najbliższych lat zainwestować w zakład 8 mln złotych. Jednocześnie przedstawiciele Pratermu zapewniają, że nie będzie podwyżki cen ciepła w stosunku do obecnie obowiązujących - zanim w życie nie wejdzie nowa taryfa zatwierdzona przez prezesa Urzędu Regulacji Energetyki.
Teraz miasto zastanawia się na co wydać zarobione na ciepłowni pieniądze. Część z nich ma zasilić Miejski Fundusz Ochrony Środowiska a stamtąd trafi do spółdzielni mieszkaniowych i wspólnot. Z tych pieniędzy będą finansowane prace przy termomodernizacji budynków. Tak aby na prywatyzacji KPEC skorzystało jak najwięcej mieszkańców.