Od lipca mieszkańcy Kraśnika i sąsiednich gmin zapłacą więcej za śmieci. I to nawet o połowę!
A wszystko przez to, że potrzeba 1,8 mln zł na rekultywację składowiska śmieci.
- Do tej pory mieliśmy najniższą w województwie cenę za składowanie odpadów - tłumaczy Ireneusz Ofczarski, przewodniczący Zarządu Związku Międzygminnej Strefy Usług Komunalnych. - Po tym, jak zamknęliśmy stare składowisko, musimy przystąpić do jego rekultywacji. Ogłosiliśmy już przetarg. Z pomocy wycofał się Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska, który miał nam dołożyć 500 tys. zł. Stąd też podwyżki.
Związek zrzesza miasto Kraśnik oraz siedem innych gmin: m. in. Wilkołaz, Dzierzkowice, Urzędów i Zakrzówek. Głównym jego zadaniem jest wspólne prowadzenie wysypiska odpadów. Reakcja mieszkańców o podwyżce - jak można było przypuszczać - jest jednoznaczna: są oburzeni.
- Nie mają już nam z czego zabierać, to będą podnosić cenę śmieci. Mówią o oszczędnościach, ale pensje to mogli sobie wypłacać, jeździć na zagraniczne wycieczki i szastać naszymi pieniędzmi na prawo i lewo. Jakby nie byli tacy rozrzutni, to by nie było podwyżek - mówi oburzony pan Marian z Kraśnika.
Ofczarski przekonuje jednak, że mieszkańcy nie odczują aż tak dużej podwyżki.
Firmy wywożące śmieci już robią nowe kalkulacje.
- To jest przerzucanie na nas odpowiedzialności. Wyjdzie, że będziemy musieli dokładać do śmieci - oburza się Marian Januszek, współwłaściciel firmy Ekoland.
Spółdzielnie jeszcze negocjują z firmami zajmującymi się odbiorem śmieci.
- Na pewno nie zgodzimy się na podwyżkę w takiej wysokości dla naszych mieszkańców - zapowiada Piotr Iwan, prezes SM "Metalowiec”.
Podwyżka najbardziej po kieszeni uderzy gminy, które nie wschodzą w skład związku. Mieszkańcy takich gmina jak Trzydnik czy Gościeradów będą płacić nawet i trzy razy więcej jak członkowie związku.