Od siedmiu lat mieszkańcy ulicy Kwiatkowickiej zabiegają o położenie asfaltu. - To sprawa polityczna. Wśród nas mieszka polityczny przeciwnik burmistrza, a teraz jego rywal do fotela - spekulują na Kwiatkowickiej.
Żeby nie czekać tylko na zmiłowanie urzędników zawiązali komitet, zebrali pieniądze - składali się po około 500 zł, by były fundusze na wykonanie dokumentacji technicznej. No i teraz... czekają.
Początkowo urzędnicy tłumaczyli im, że brak tam kanalizacji, a położyć asfalt to znaczy wykonac pracę kompleksowo razem z chodnikami, poboczem, trawnikami itd. Mimo to mieszkańcom udało się jakoś wprowadzić inwestycję do budżetu.
- Od trzech lat mamy przyznawane środki na rozpoczęcie inwestycji. Najpierw było to 250, potem 490, a w tym roku była to kwota 390 tysięcy złotych. I za każdym razem autopoprawką burmistrz zdejmuje te środki. Ale w tym roku traci ważność nasza dokumentacja i co dalej - pyta Leszek Jędrzejewski, szefujący komitetowi budowy drogi.
Urzędnicy jednak zapewniają, że Kwiatkowicka już nie zniknie z budżetu i jednocześnie tłumaczą, że brakuje wykonawców usług drogowych.
- Modernizacja Kwiatkowickiej to inwestycja dwuletnia i w przyszłym roku powinna zostać zrealizowana. Pod warunkiem że znajdzie się wykonawca. Na rynku budowlanym jest kryzys. Jest kłopot z remontem ul. Sądowej, bo nie ma chętnych do wykonania prac. By ruszyć z ulicą Komisji Edukacji Narodowej, potrzebne były aż cztery przetargi - wylicza Daniel Niedziałek, rzecznik kraśnckiego magistratu.
Urzędnicy wytykają mieszkańcom Kwiatkowickiej, że nie ma kompletnej dokumentacji ani uregulowanych spraw własności gruntów.
- Do rozpoczęcia prac potrzebny jest wykup gruntów od dwóch rodzin. Inaczej nie dostaniemy pozwolenia na budowę. A w dokumentacji brakuje specyfikacji technicznej, przedmiarów robót i kosztorysu inwestorskiego - dodaje Niedziałek.
Mieszkańcy jednak podejrzewają, że ciągłe odkładanie remontu kawałka ich drogi ma podłoże polityczne.
- Trudno to udowodnić, ale naszym zdaniem, to celowe dzianie burmistrza. Przy naszej polnej ulicy mieszka Jarosław Stawiarski. Poseł Prawa i Sprawiedliwości jest politycznym przeciwnikiem Piotra Czubińskiego z PO i burmistrz grał przeciwko niemu - uważa Jędrzejewski.
- Stosując taką logikę, można by przyjąć, że właśnie dlatego, że mieszka tam poseł PiS (który wcześniej był starostą), modernizacja Kwiatkowickiej w ogóle znalazła się w budżecie - odpiera Niedziałek.
- Nigdy tej sprawy w rozmowach z burmistrzem Czubińskim nie poruszałem. Uważam, że jest to inicjatywa społeczników - zapewnia Jarosław Stawiarski, który walczy z Piotrem Czubińskim o fotel burmistrza Kraśnika.