Mieszkańcy ul. Żytniej w Kraśniku nie mogą się doczekać, kiedy władze miasta uprzątną dzikie wysypisko.
- Można tu znaleźć stare meble, resztki pokarmów, pojemniki po farbach, rozpuszczalnikach, nawozach i innych chemikaliach - mówi pan Marek, mieszkający niedaleko wysypiska.
Właścicielka gruntu od kilku lat mieszka na Śląsku. Nie może się zajmować działką, gdyż jest osobą starszą i schorowaną. Co prawda płaci regularnie podatek gruntowy, ale nie stać jej na ogrodzenie ziemi i pilnowanie tam porządku. Najchętniej sprzedałaby działkę miastu.
- W ciągu kilku tygodni usuniemy śmieci z ul. Żytniej, mimo że to prywatny teren i obowiązkiem właściciela jest dbanie o jego czystość. Wiemy, że właściciel nie mieszka w Kraśniku, ale działka powinna zostać przez niego we właściwy sposób zabezpieczona. Propozycja, abyśmy kupili tę działkę i przejęli na własność jest nie do zrealizowania. Miasto nie ma interesu publicznego w zakupie tej konkretnej nieruchomości, więc nie może jej kupić - wyjaśnia Daniel Niedziałek, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Kraśniku. fp