– Nikomu nic nie ukradłem, nie zabrałem. A teraz nie mam nic – szlocha Stanisław Jachura z Blinowa Drugiego. Takich jak on, którzy w poniedziałkowej nawałnicy stracili dorobek życia, jest o wiele więcej.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
– Akurat byłem w oborze jak usłyszałem szum. Zerwał się bardzo silny wiatr – opisuje poniedziałkowe wydarzenia pan Stanisław z Blinowa Drugiego (gmina Szastarka). – Momentalnie zrobiło się ciemno. Wyjrzałem na zewnątrz. Wiatr był tak silny, że przeleciałem jakieś 100 metrów w kierunku studni. Całe szczęście, że się nie uderzyłem i nie straciłem życia.
Wczoraj na terenie jego gospodarstwa gminna komisja szacowała straty.
– Świadkowie mówią, że to była trąba powietrzna – mówi Krzysztof Kapusta z Urzędu Gminy w Szastarce. – Ogrom zniszczeń nas przeraził – przyznaje.
– Tylko w tej miejscowości zniszczonych jest 31 budynków gospodarczych i 16 budynków mieszkalnych – wylicza Janina Płacha z Urzędu Gminy w Szastarce. – Trzy budynki mają całkowicie zerwane dachy. Trzy stodoły zostały kompletnie zniszczone. Dwie rozebrali już strażacy, trzecia sama się zawaliła.
Gospodarstwo Stanisława Jachury ucierpiało najbardziej. Wichura zniszczyła konstrukcje i pokrycie dachu na domu i na i stodole. Zniszczonych jest też większość drzew.
– Nikomu nic nie ukradłem, nie zabrałem. A teraz nie mam nic. Wszystko poszło z wiatrem – szlocha Jachura, który utrzymuje się z pracy na roli. Po śmieci swojej matki w styczniu na gospodarstwie został sam.
– Jak ten kawałek dachu leciał to szum jeden tylko było słychać. Potem uderzenie o jezdnię i o nasz płot – relacjonuje Marian Socha z Sulowa, właściciel posesji, na ogrodzeniu której wylądowała część dachu z domu sąsiada.
– Całe szczęście, że nikomu nic się nie stało – podkreśla sąsiad Marian Jakubaszek.
Znaczne są też w gminie Kraśnik. Tutaj najbardziej ucierpiały uprawy.
– Na kilometr nic nie było widać. Grad był wielkości kurzych jajek – opisuje Andrzej Rycerz, rolnik ze Słodkowa Pierwszego.
– Byłam wtedy sama w domu. Myślałam, że dostanę zawału – przyznaje Maria Niekra, mieszkanka Słodkowa Pierwszego. Gradowe kule zniszczyły m.in. elewację jej domu. – To było coś okropnego – dodaje.
– W Słodkowie Pierwszym, Stróży i Mikulinie straty sięgają nawet 100 procent upraw. W tym roku jest to już nie do odtworzenia – przyznaje Mirosław Chapski, wójt gminy Kraśnik. – Już wystąpiłem o pomoc do wojewody.
– 20 ha zboża w ogóle nie będą kosił. Około 4 ha malin zostało całkowicie zniszczonych – rozkłada ręce rolnik ze Słodkowa Pierwszego. – A taka piękna plantacja była. Nawadniana.
Na terenie poszkodowanych gmin cały czas trwa szacowanie strat. Wczoraj zniszczenia oglądali m.in. starosta kraśnicki i wójtowie a także strażacy. Wstępnie mowa jest o 70 zniszczonych budynkach.
– Nie jest to końcowy bilans, bo cały czas mamy nowe zgłoszenia – podkreśla st. kpt. Piotr Michałek, rzecznik Komendy Powiatowej PSP Kraśnik.
W środę do poszkodowanych przyjedzie wojewoda lubelski. Spotka się też z samorządowcami.