Jeszcze kilka dni może potrwać liczenie drzew powalonych przez wichurę, która w piątek przeszła nad miastem. Już teraz wiadomo o 200 wywróconych i ponad 300 uszkodzonych. Pod względem spustoszenia zieleni było to najgorsze zdarzenie od co najmniej kilkunastu lat.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
W poniedziałek miejscy urzędnicy odebrali 161 zgłoszeń o przewróconych drzewach. – To nie oznacza, że wyłamanych jest 161 drzew, bo niektóre zgłoszenia dotyczą kilku, niektóre kilkunastu, czyli może to być w sumie 200 drzew lub więcej – mówi Józef Piotr Wrona z Biura Miejskiego Architekta Zieleni. – Tak, to są drzewa, których już nie będzie – przyznaje.
Na liście nie ma tych, które runęły w piątek na jezdnię, chodnik, samochód lub plac zabaw i zostały pocięte przez straż pożarną. Informacja od strażaków dopiero ma dotrzeć do Urzędu Miasta.
Zgłoszenia płyną z całego Lublina. Na os. Lipińskiego runęło dwanaście drzew, trzy zostały powalone przez wiatr na terenie szkół artystycznych przy ul. Muzycznej, dwa przewróciły się przy Al. Zygmuntowskich, dwa na cmentarzu przy Unickiej, inne poprzewracały się na cmentarzu w dzielnicy Zemborzyce, uszkadzając groby. Wyliczać można jeszcze długo.
Jeszcze więcej jest drzew uszkodzonych, pokiereszowanych przez wichurę, która połamała konary. Takich zgłoszeń było ponad 300. Jeden z konarów runął w piątek na samochód osobowy jadący ul. Podzamcze.
Okazuje się, że zdecydowana większość drzew, które przegrały z wiatrem nie zaliczała się do tych usychających lub pustych w środku i np. topole pojawiały się w zgłoszeniach o wiele rzadziej niż np. iglaki. – To po prostu przypadek, czy w danym miejscu wiatr zawieje mocniej – mówi Wrona. Dodaje za to, że często drzewa łamią się wskutek nieodpowiedniej pielęgnacji. – Jeśli dolne gałęzie są usuwane, bo komuś coś zacieniają i z drzewa zrobi się zapałka a gałęzie są tylko na górze, to w górę przesuwa się też środek ciężkości i drzewo łatwiej się łamie.
Ratusz przyznaje, że w ostatnich latach nie było wichury, która tak bardzo spustoszyłaby zieleń jak ta piątkowa. Zdarzenie to porównywalne jest ze śnieżycą sprzed kilkunastu lat, gdy gałęzie trzaskały pod naporem mokrego śniegu, który w krótkim czasie spadł w bardzo dużej ilości. Za to jeszcze w latach 90. ubiegłego wieku silny wiatr wyrządził wiele szkód w rejonie Dziesiątej i Kośminka, gdzie powalonych zostało około 200 drzew.