Kilkanaście dni temu ogłosiliśmy konkurs z okazji Tygodnia Biblioterapii. Teraz przyszła pora, aby sprawdzić, jakie lektury są nam bliskie.
Zbliżające się Mikołajki i Święta Bożego Narodzenia to doskonała okazja, aby najmłodszych obdarować książkami. Za każdą lekturą z dzieciństwa kryje się jednak jakaś historia. Z tej okazji oddajemy głos naszym Czytelnikom i redaktorom „Dziennika Wschodniego”. Być może będzie to powrót do wspomnień z czasów młodości, albo inspiracja dla tych, którzy szukają czegoś pod choinkę.
– W dzieciństwie zafascynował mnie zbiór baśni fińskich "Ptaki czarownicy". Nie są to cukierkowe bajki o księżniczkach i dobrych duszkach, a wprost przeciwnie: mnóstwo tam czarownic, diabłów, duchów, zwierząt mówiących ludzkim głosem. Nawet ilustracje są czarno-białe, surowe, nieco przerażające. Ale, jak w każdej prawdziwej baśni, dobro, miłość, uczynność, spryt zawsze zwyciężają. Te uniwersalne prawdy przemawiają do kolejnego pokolenia - książkę z 1988 roku mają okazję poznać teraz moje dzieci – mówi pani Anna.
– Trudno jest mi wybrać jedną ulubioną bajkę i jednego bohatera. Chciałabym opowiedzieć Państwu o Plastusiu, który jest bohaterem książki Marii Kownackiej ,,Plastusiowy pamiętnik”. Do dziś mam tę książkę na półce. I, mimo że minęło już tyle lat, lubię ją otworzyć i przeczytać choć króciutki fragment. – wspomina z sentymentem Czytelniczka Ewelina.
- Rodzice i starsze rodzeństwo czytali mi do snu. Najmilej wspominam „Muminki” i „Harry'ego Pottera” – pisze studentka Wiktoria i jak dodaje: - Jednak lekturą, która szczególnie zapadła mi w pamięć, a przede wszystkim, dzięki której nauczyłam się płynnie czytać były "Dzieci z Bullerbyn".
Z kolei dla pana Wiesława z Kraśnika przygoda z czytaniem zaczęła się od „Świerszczyka”. Później były Baśnie Andersena i twórczość Marii Konopnickiej.
– Wymiana książek była dość kłopotliwa, gdyż musiałem je targać w tornistrze, a do szkoły mieliśmy ponad 4 km po drodze gruntowej. W śniegu, w deszczu, w błocie, w tumanach kurzu dumnie kroczyliśmy do naszej szkoły w Spławach. Pierwszą moją nagrodą książkową za frekwencję w 5 klasie była książka "Dzieci kapitana Granta" Juliusza Verne. Do dziś ją mam, akurat moja wnusia Maja czyta ją teraz. Specjalnie dokupiłem duże regały. Część książek mam też w piwnicy, a część oddałem do pobliskiej biblioteki – opowiada Wiesław.
A co kiedyś czytali dziennikarze naszej Redakcji?
– Jedną z moich pierwszych fascynacji była „Podróż do wnętrza ziemi”. Później czytałem „Dywizjon 303” – przez tę książkę chciałem zostać pilotem. Gdy zapisali mnie do biblioteki szybko przeczytałem wszystkie książki dla dzieci – mówi redaktor naczelny Jerzy Kowalczyk.
- Mama czytała mi kolekcję Baśni w wydaniu Disneya. Z sentymentem wspominam te książki i trzymam je na strychu, aby w przyszłości przekazać swoim dzieciom. Z kolei „Harry Potter” był pierwszą książką, którą przeczytałam samodzielnie. Nie cierpiałam za to „Dzieci z Bullerbyn” – przyznaje dziennikarka Ismena.