Chwile grozy przeżył zespół sortowaczy chełmskiego Zakładu Przetwarzania Odpadów Komunalnych, gdy jeden z nich wygrzebał ze śmieci radziecki granat bez zawleczki. Pracę przerwano, taśmę zatrzymano. Wybuchowym znaleziskiem zajęli się saperzy z chełmskiego patrolu rozminowania.
- Czego to ludzie nie wyrzucają! Chciałoby się powiedzieć, bo naprawdę w śmieciach można znaleźć czasami prawdziwe perełki – mówi Marcin Czarnecki, prezes chełmskiej spółki komunalnej. - Jednak tym razem, nikomu do śmiechu nie było.
Bo środowego wieczora na taśmie sortowniczej Zakładu Przetwarzania Odpadów Komunalnych pracownik znalazł granat F-1, który był używany przez Armię Czerwoną w czasie II wojny światowej. Powiało grozą, bo nie miał on zawleczki i nie wyglądał na zardzewiały złom.
Pracę przerwano, taśmę w sortowni zatrzymano. Wezwano na pomoc saperów, którzy zneutralizowali wybuchowe znalezisko. - To pierwszy taki przypadek od 10 lat. Wtedy też w śmieciach znaleźliśmy granat, tylko większy, bo moździerzowy - podsumowuje prezes Czarnecki.