Zniszczone maszyny do cięcia kamienia, tokarka, ozdoby nagrobne, sprzęt biurowy, uszkodzone samochody – to efekt sobotniego ataku na zakład kamieniarski w Wąwolnicy. Kamieniarz oszacował swoje straty na ponad 100 tys. zł
Zakład działa przy ul. Lubelskiej w Wąwolnicy. Przez lata funkcjonował na terenie wspólnoty gruntowej, ale przed rokiem ziemia została kupiona i podzielona pomiędzy dwie osoby, Konrada K. i Krzysztofa P. Kamieniarstwem zajmował się ten pierwszy, wspólnie z ojcem, Krzysztofem. Do „seniora” należało m.in. większość sprzętu, który składowany był także na gruncie wykupionym przez pana P.
Początkowo sąsiedzi współpracowali w zgodzie. Po jednej stronie działał tartak, po drugiej – zakład kamieniarski. Działka nie jest duża, więc część sprzętu kamieniarskiego panów K. zalegała na ziemi pana P. Gdy ten zlikwidował swoją działalność, zaczął domagać się od sąsiadów uprzątnięcia gruntu. Właściciele maszyn do obróbki kamienia nie spieszyli się jednak z przeniesieniem ich na swoją stronę.
Tak zaczął się wielomiesięczny spór, którego temperatura narastała. Wiosną zaczęły się pierwsze oskarżenia i donosy do prokuratury. Początkowo o zniszczone klatki dla kur i innych ptaków, o co kamieniarz obwiniał swojego sąsiada. W ostatnią sobotę zniszczony został niemal cały zakład.
– Byłem akurat na rybach, gdy mój znajomy zadzwonił, że coś się dzieje w zakładzie. Gdy przyjechałem, zastałem pobojowisko. Zniszczony budynek, dwa samochody, maszyna do cięcia kamienia, tokarka, agregaty, kosiarki, cała część biurowa, dokumenty, lodówka, ozdoby. Sprawca odkręcił nawet wodę w kranach – opowiada pan Krzysztof.
Według poszkodowanego, straty przekraczają 100 tys. złotych.
– To było zrobione koparką, a tylko jedna osoba ma do niej klucze – informuje właściciel zniszczonego zakładu, wskazując na swojego sąsiada.
Tego jednak nikt na miejscu nie widział. Sprawa została zgłoszona na policję. – Prowadzimy czynności w sprawie zniszczenia mienia. Zatrzymaliśmy osobę, która może mieć związek z tym zdarzeniem. Mamy zamiar również ponownie przesłuchać właściciela zakładu – informuje podkom. Ewa Rejn-Kozak, rzecznik prasowy puławskiej policji.
To nie wszystko. Na jednej z kamiennych płyt w zniszczonym zakładzie widnieje namalowany sprayem antysemicki napis „Żydy precz!”". – Ten wątek również wyjaśniamy – dodaje Rejn-Kozak. Policjantka przyznaje też, że w pierwotnym zgłoszeniu zdarzenia nie było mowy o tym napisie. Został odkryty dopiero po odgruzowaniu terenu.
Kamieniarz, któremu zniszczono maszyny, współpracuje m.in.z warszawską Fundacją Zapomniane. Tworzy nagrobki na żydowskich mogiłach, naprawia macewy itp. Zajmuje się także czyszczeniem z napisów tablicy w „Zakręconym Lesie” w Karmanowicach, które tydzień temu zniszczono czerwonym sprayem.
Dowodów na to, że autor antysemickiego napisu w zakładzie kamieniarskim to ta sama osoba, która dopuściła się dewastacji warsztatu, jednak nie ma.
Z Krzysztofem P., obwinianym o całe zajście, nie udało nam się porozmawiać. W poniedziałek nie odbierał od nas telefonu. Policja nie podaje, czy to on jest osobą zatrzymaną w tej sprawie.