Mieszkańcy bloku socjalnego w Łęcznej przy ulicy Jagiełki z niepokojem obserwują niebo. Gdy mocniej popada, to na podjazd wylewa kanalizacja burzowa. Ludzie nie mogą wyjść z bloku suchą nogą, a smród jest nie do zniesienia.
Pani Katarzyna wezwała Straż Miejską. - Zrobili zdjęcia i pojechali sobie. Nikt się nie zajął tym problemem - dodaje.
Rzeczywiście, przed blokiem znajduje się otwór dużego kolektora kanalizacji burzowej. Nie ma betonowego włazu czy metalowej kraty, a wlot jest zabezpieczony jedynie starym znakiem drogowym. - Najgorszy w tym wszystkim jest smród. Przez kilka dni, zanim to bajoro nie wyschło, żyliśmy jak w środku oczyszczalni ścieków. Ostatnimi czasy podupadłam na zdrowiu. Przyplątała się astma i kłopoty z sercem. Ten wszechobecny smród mnie dusił. Zamykanie okien nic nie pomagało. Czułam się fatalnie - opowiada pani Katarzyna.
Sprawą zainteresowaliśmy burmistrza Łęcznej Teodora Kosiarskiego. - W przypadku dużych opadów deszczu rzeczywiście może zdążyć się tzw. "cofka”. Tym bardziej, że blok leży w niecce, w dolinie Świnki. Sprawą zajmą się nasz służby komunalne - zapewnia burmistrz miasta.
- Po ostatnich opadach kolektor zatkał się ziemią. Nasze służby już go oczyściły, a szlam został sprzątnięty - dodaje Dariusz Kowalski, zastępca burmistrza Łęcznej. Przy okazji czyszczenia, okazało się, że do kolektora burzowego ktoś nielegalnie odprowadzał ścieki komunalne. - Oczywiście sprawcę namierzymy, a sprawę zamknięcia kolektora także załatwimy - deklaruje Dariusz Kowalski.
Mieszkańcy bloku przy Jagiełki postulują także wyłożenie podjazdu kostką brukową. - Na razie nie mamy pieniędzy na taką inwestycję. Należy jednak dodać, że miasto wykonało nową elewację tego bloku, wyremontowało instalację elektryczną i wybudowało lokatorom nowe komórki. - dodaje burmistrz. Nowa kostka to sprawa przyszłego roku, ale wszystko zależy od środków jakimi będzie dysponować miasto.