Emeryt oskarżony o zgwałcenie i molestowanie kilkuletniej wnuczki nie pójdzie do więzienia. Sąd wymierzył mu karę w zawieszeniu. – Kto zagwarantuje, że na wolności nikogo już nie skrzywdzi? – pytają przedstawiciele organizacji kobiecych.
Wyrok w sprawie 68-letniego Włodzimierza Ł. zapadł w poniedziałek w Sądzie Rejonowym Lublin-Wschód. Emerytowanemu górnikowi z Łęcznej groziło od 2 do 12 lat więzienia. Sędzia Małgorzata Jesipowicz skazała mężczyznę na 2 lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Postępowanie toczyło się za zamkniętymi drzwiami.
– Ze względu na postawę pokrzywdzonej oraz po zapoznaniu się z ustnymi motywami wyroku, prokurator uważa to rozstrzygnięcie za słuszne – kwituje Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że pokrzywdzona w sprawie kobieta była skłonna przebaczyć swojemu oprawcy. Tylko dlatego Włodzimierz Ł. uniknął odsiadki. Śledczy dowiedli, że w latach 1999–2003 mężczyzna zgwałcił i napastował seksualnie swoją wnuczkę. Dziewczynka zaczęła być nękana, gdy miała zaledwie 4 lata. Napastowanie skończyło się po pięciu latach.
Włodzimierz Ł. został zatrzymany w sierpniu ubiegłego roku po zeznaniach złożonych przez wnuczkę. Niewiele brakowało, a mężczyzna uniknąłby odpowiedzialności z uwagi na przedawnienie sprawy. Po zatrzymaniu Włodzimierz Ł. był pod dozorem policji. Zakazano mu również zbliżania się do pokrzywdzonej oraz dzieci w wieku poniżej 15 lat.
Z akt sprawy wynika, że Włodzimierz Ł. przynajmniej raz zgwałcił swoją wnuczkę. Wiele razy ją obmacywał. Dotykał ją palcami i członkiem w miejsca intymne. Sadzał na kolanach i kazał „podskakiwać”. Śledczy ustalili, że mężczyzna robił to, gdy opiekował się dziewczynką pod nieobecność jej rodziców, pracujących za granicą.
Podczas śledztwa Włodzimierz Ł. nie przyznał się do winy. Twierdził, że oskarżenia stawiane przez wnuczkę to „zemsta” za to, że nie przekazał dziewczynie swojej działki rekreacyjnej. Biegli stwierdzili, że pokrzywdzona jest wiarygodna. U Włodzimierza Ł. zdiagnozowali natomiast pedofilię.
– Jestem zdumiona wyrokiem. Ten człowiek nadal będzie funkcjonował w społeczeństwie. Kto zagwarantuje, że nie będzie już zagrożeniem? – komentuje Krystyna Kacpura, dyrektor Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. – Praktyka pokazuje, że u pedofilów nie kończy się na jednym przestępstwie. Faktycznie ten człowiek nie poniesie kary. Sąd go tylko lekko postraszył.
W śledztwie ustalono, że Włodzimierz Ł. często proponował krewnym i znajomym, że zaopiekuje się ich dziećmi na swojej działce rekreacyjnej. Pedofilskie skłonności „dziadka” miały być rodzinną tajemnicą. Prokurator ustalił również, że 68-latek napastował nie tylko wnuczkę, ale i własną córkę oraz dwie siostry cioteczne. Kobiety opisały to w swoich zeznaniach. Mężczyzna nie odpowiedział za to przed sądem z powodu przedawnienia.
>>>