Setki rejsów zostały odwołane z powodu strajku pilotów linii Ryanair. Chodzi także o loty z Polski i do Polski. Pechowi pasażerowie mają prawo do odszkodowania od linii lotniczych. Pieniędzy można żądać także wtedy, gdy lot opóźni się o co najmniej dwie godziny.
Strajk trwający w liniach Ryanair ma coraz większy zasięg. Zaczął się od protestu załóg pokładowych, potem dołączyła część pilotów. Z tego powodu tylko w czwartek odwołano rejsy prawie czterem tysiącom pasażerów. Protestujący domagają się wyższych zarobków i lepszych warunków pracy.
W piątek strajkowali piloci z Irlandii, którzy na wtorek zapowiedzieli powtórkę swojej akcji. Na środę i czwartek strajk zapowiedziały załogi z Belgii, Portugalii i Hiszpanii. W związku z tym odwołano ponad 300 połączeń, także z Polski i do Polski. Mowa o rejsach obsługiwanych przez lotniska w Modlinie, Wrocławiu, Krakowie i Gdańsku. Na razie nie zanosi się na to, by mieli ucierpieć także podróżni korzystający z Portu Lotniczego Lublin. Środowe i sobotnie loty z lubelskiego lotniska powinny się odbyć zgodnie z planem.
Przewoźnik proponuje pasażerom wybór innego terminu lub zwrot pieniędzy. Jednak podróżnym przysługuje też odszkodowanie. W jakiej sytuacji?
– Jeżeli pasażer nie został na czas, czyli na 14 dni przed wylotem, poinformowany o odwołaniu lotu lub został powiadomiony w okresie krótszym i przewoźnik nie zaproponował mu przelotu alternatywnego w czasie określonym przez właściwe przepisy – wyjaśnia Marta Chylińska z Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Jak duże może być odszkodowanie? – Od 125 do 600 euro.
O rekompensatę mogą się też starać pasażerowie, których rejsy opóźniły się z winy linii lotniczej o co najmniej trzy godziny. Mowa o kwocie 250 euro na trasach do 1500 km, zaś w przypadku dalszych rejsów kwota rośnie do 400 euro.
O taką rekompensatę ubiega się nasza Czytelniczka, która 2 lipca podróżowała z Modlina do Kolonii, a tydzień później wracała na tej samej trasie. – Lecąc do Niemiec na miejscu miałam być o godzinie 20, a byłam o 23. Podczas powrotu spotkało mnie to samo, ale opóźnienie wyniosło cztery godziny. Nie miałam jak wrócić do domu, bo odjechały już wszystkie busy, musiałam sobie ściągać z Lublina alternatywny transport, przez co moja podróż trwała w sumie kilkanaście godzin – mówi pani Beata, która w ubiegłym tygodniu złożyła wniosek o przyznanie odszkodowania.
Reklamację składa się bezpośrednio u przewoźnika. Jeżeli nie udzieli odpowiedzi, albo będzie ona niesatysfakcjonująca dla podróżnego, można się zwrócić do Komisji Ochrony Praw Pasażerów przy Urzędzie Lotnictwa Cywilnego.