Nagła i niespodziewana decyzja zarządu powiatu o odwołaniu dyrektora SP ZOZ, Mirosława Makarewicza, podzieliła mieszkańców miasta. Znaczna część personelu staje w jego obronie. Żądają jego przywrócenia na stanowisko i zapowiadają pikietę przed pałacem.
Ponad 200 osób, w tym lekarze i pielęgniarski lubartowskiego szpitala, podpisało się pod petycją o przywrócenie odwołanego pod koniec czerwca dyrektora SP ZOZ. Przypominamy, że decyzja o usunięciu Mirosława Makarewicza nie była zapowiadana. Podjęto ją w przerwie obrad ostatniej sesji, tuż przed głosowaniem nad absolutorium dla zarządu powiatu. Zarząd ostatecznie swoje posady zachował. Czy warunkiem poparcia dla władz powiatu była "głowa" dyrektora szpitala? Tego nie wiemy, ale zdaniem części radnych oraz członków personelu SP ZOZ, decyzja o pożegnaniu Makarewicza miała zabarwienie polityczne i nie poprawi sytuacji tej jednostki.
Ku zaskoczeniu samorządowców, którzy przez ostatnie miesiące wielokrotnie krytykowali tzw. sytuację w szpitalu, okazuje się, że odwołany dyrektor SP ZOZ miał wysokie poparcie wśród personelu. Świadczy o tym fakt, że w ciągu zaledwie jednej zmiany, pracownicy szpitala w Lubartowie przygotowali petycję w jego obronie, pod którą podpisało się ponad 200 osób. Akcja zbierania podpisów nie ustaje, więc ich ostateczna liczba może być wielokrotnie większa.
- W ostatnim czasie, gdy dyrektorem był pan Mirosław Makarewicz, SP ZOZ w Lubartowie zaczął się intensywnie rozwijać, co jest bardzo ważnym czynnikiem dla szpitala i dla pacjenta. Rozpoczął on przygotowania do wielu inwestycji (...), realizował plan naprawczy zatwierdzony przez Radę Powiatu - piszą pracownicy. - Obawiamy się, że decyzja o odwołaniu dyrektora spowoduje jeszcze większą zapaść szpitala - podkreślają, wskazując na ryzyko przerwania trwających inwestycji, co wiązałoby się z koniecznością zwrotu otrzymanych dotacji.
Personel martwi się także o ciągłość funkcjonowania placówki, przyszłość oddziału chirurgii oraz tworzonego Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. - W związku z powyższym, istnieje realne zagrożenie dla zdrowia i życia pacjentów naszego szpitala - piszą autorzy petycji. - Dyrektor został zakładnikiem interesów politycznych w zamian za otrzymanie absolutorium dla starosty. Nie zgadzamy się, aby w taki sposób traktowano pacjentów i pracowników szpitala - oceniają, żądając "przywrócenia Mirosława Makarewicza na stanowisko w trybie natychmiastowym".
Pismo do starostwa trafiło w piątek. Dokument wkrótce powinien zostać opublikowany z biuletynie publicznym, a następnie trafić do Komisji Skarg, Wniosków i Petycji. Na złożeniu petycji aktywność personelu SP ZOZ się jednak nie kończy.
W środę o godz. 14-15 planowany jest protest przed pałacem, czyli siedzibą władz powiatu, w obronie odwołanego dyrektora.
- Nie przypominam sobie, żeby odejście jakiekolwiek dyrektora wywoływało taką reakcję pracowników. Uważam, że warto zawalczyć o jego przywrócenie i wierzę w to, że nam się uda. Tu naprawdę nie chodzi o nasze miejsca pracy, bo my sobie poradzimy, ale o dobro pacjentów i przyszłość tego szpitala - mówi nam jeden z lekarzy lubartowskiego SP ZOZ.
Były dyrektor przyznaje, że z postawy swoich podwładnych jest dumny. - Udało mi się stworzyć w Lubartowie prawdziwy zespół. Dźwignąć ten szpital z ogromnego chaosu, w którym się znajdował, wiele rzeczy ułożyć. Atakowano mnie za próbę zmniejszenia zatrudnienia w administracji, by ograniczyć koszty, czego ode mnie przecież oczekiwano. Krytykowano za zadłużenie, mimo tego, że z tym problemem borykają się niemal wszystkie placówki w Polsce. Walczyłem o to, żeby ten szpital stanął na nogi i nie godziłem się na zatrudnianie w nim osób niekompetentnych tylko dlatego, że należą do grona znajomych tego, czy innego radnego - mówi nam Mirosław Makarewicz. - Gdy przychodziłem, wykonanie kontraktu było tutaj na poziomie 70 proc. W ostatnim czasie dochodziło do 120 - przypomina.
Pełniącą obowiązki dyrektora, do czasu powołania jego następcy, jest Marzena Kijewska. Czasu na kadrowe decyzje władze powiatu mają niewiele, bo pani doktor pod koniec lipca przechodzi na emeryturę. Czy Makarewicz ma szansę wrócić na stanowisko? Decyzja leży po stronie zarządu, który prawdopodobnie nie przewidział wszystkich jej konsekwencji.