Na remont drogi do Kamionki mieszkańcy czekali od lat. Niestety w jego trakcie część kierowców trwale zabrudziła swoje auta. Początkowo sądzili, że do ich karoserii przykleiło się błoto. Niestety, było to mleczko cementowe, szybko schnące. Do jego usunięcia myjnia nie wystarczy.
Odcinek z Kamionki do Firleja to jedna z najgorzej utrzymanych dróg w całym powiecie lubartowskim. Trasa prowadząca z zachodniej części województwa lubelskiego w kierunku popularnego jeziora, zwłaszcza latem bywa intensywnie użytkowana. Najtrudniejszy do pokonania, z racji licznych dziur i kolein, był jej ostatni fragment, biegnący tuż przy hotelu "Imperium".
Na szczęście w tym roku samorząd znalazł w końcu środki, więc Zarząd Dróg Powiatowych mógł rozpisać przetarg. Wygrała go lokalna firma - Przedsiębiorstwo Robót Drogowych "Lubartów", która miała poprawić asfaltową nawierzchnię na długości blisko 1,2 km. Za swoje usługi zaproponowała prawie 1,9 mln zł brutto, pokonując kraśnickiego konkurenta.
W trakcie prac doszło do rzadko spotykanego problemu. Podczas jesiennych, deszczowych dni, część kierowców przejeżdżających wskazanym odcinkiem pobrudziła karoserię. Właściciele aut początkowo sądzili, że to zwyczajne błoto. Gdy jednak spróbowali je zmyć, okazało się, że nie jest to takie proste. Nie pomagały nawet wizyty na myjni. Wyszło na jaw, że do lakieru przywarł cement, a dokładniej mleczko cementowe wylane na budowie drogi do Firleja.
Co zatem poszło nie tak? - Nie mamy informacji, które świadczyłyby o tym, że zabezpieczenie tej budowy było niewłaściwe. Takie rzeczy po prostu się zdarzają. Mleczko cementowe widocznie wypłynęło z poboczy, do czego mogły przyczynić się opady deszczu - mówi nam Janusz Białek, prezes lubartowskiego PRD. - Widzimy, że wpływają wnioski o odszkodowania, bo podobno nie da się tego zmyć bez uszkodzenia lakieru. Sprawa jest procedowana. Mogę zapewnić, że my nikogo bez pomocy nie zostawimy - podkreśla.
Liczba osób poszkodowanych rośnie. Do PRD wpływają kolejne roszczenia, które przekazywane są następnie firmie ubezpieczeniowej odpowiedzialnej za budowę. Lubartowskie przedsiębiorstwo nie odżegnuje się od odpowiedzialności, ale jednocześnie przyznaje, że mogą pojawić się trudności z udowodnieniem, które uszkodzenia powstały przy użytkowaniu wskazanego odcinka, a które nie. Mimo tych problemów, poszkodowani (obecnie to około 7 osób) mają szansę na odszkodowania, które powinny pokryć koszty napraw lakierniczych w ich autach.
Tymczasem remont 1,2-kilometrowego odcinka powiatówki od DK nr 19 przez las, dobiegł końca. Na naprawę czeka natomiast pozostałe blisko 8 km drogi do Kamionki, której stan również pozostawia wiele do życzenia.