Choć oficjalnie deklarują współpracę, pomiędzy władzami Lubartowa i sąsiedniej gminy Lubartów iskrzy.
W piątek radni z podmiejskiej gminy Lubartów niemal jednogłośnie odmówili miastu szybkiego wskazania na terenie swojej gminy terenów dla sortowni śmieci. Wystąpiła o to Rada Miasta Lubartów, która chciała, żeby sąsiednia gmina do końca lipca zadeklarowała, że zgadza się na zlokalizowanie u siebie Zakładu Zagospodarowania Odpadów, w którym byłyby segregowane i przetwarzane śmieci z lubartowskich gmin. Umieszczenie takiego zakładu w samym mieście budzi protesty mieszkańców. Władze Lubartowa szukają więc dla niej miejsca na mniej zaludnionym obszarze.
Punkt dotyczący odpowiedzi na wniosek Lubartowa był w porządku piątkowych obrad radnych z gminy. Już na początku sesji Robert Piętka, przewodniczący Rady Gminy Lubartów, wniósł, żeby go z tego porządku usunąć. Okazało się, że radni gminni długo dyskutowali nad tym już w środę na zebraniu komisji rady. Wypracowali nawet wspólne oświadczenie. Stwierdzają w nim, że wskazanie do końca lipca miejsca dla sortowni nie jest możliwe. Ich zdaniem, to zbyt krótki okres, żeby podjąć taką decyzję. – Powinno to być poprzedzone konsultacjami z mieszkańcami – stwierdził Robert Piętka.
– Zwracam się o nieodrzucanie propozycji współpracy, mamy warunki, żeby w tych dwóch obszarach sobie pomóc – apelował burmistrz Bodziacki, w przeszłości wieloletni wójt gminy Lubartów.
Do szkół miejskich chodzi część uczniów z gminy Lubartów. Współpraca i tu nie przebiega bezkonfliktowo.
Krzysztof Kopyść, wójt gminy Lubartów, wytykał, że choć miasto otrzymuje za kształcenie "obcych” uczniów subwencję oświatową, to żąda jeszcze na to dodatkowych pieniędzy. – Nie znam podobnej sytuacji w kraju – stwierdził wójt.
Posyłanie dzieci z gminy do szkół w mieście reguluje podpisane przed laty porozumienie pomiędzy obydwoma samorządami. Pod znakiem zapytania stoi dalsze przyjmowanie uczniów z gmin do placówek w Lubartowie, bo władze Lubartowa chcą je podpisywać na nowo.
Moje Miasto Lubartów |