"Biznesmen okradziony w Kambodży" chciał naciągnąć mieszkankę powiatu lubartowskiego. Prawie mu się udało
Kobieta w lipcu poznała mężczyznę przez komunikator internetowy. Przedstawił się jako biznesmen ze Szkocji, który wychowuje samotnie kilkunastoletnią córkę. W trakcie prowadzonych za pomocą translatora rozmów, otrzymała od niego informację, że planuje wyjazd do Kambodży.
Kiedy znalazł się na miejscu swojej „biznesowej” podróży, mężczyzna poprosił kobietę o pomoc. Twierdził, że wraz z córką został okradziony z dokumentów, pieniędzy i kart płatniczych. Na „szczęście” zdołał zakwaterować się w hotelu, gdzie została jego córka, on natomiast trafił do wiezienia.
Kontakt z kobietą był możliwy dzięki życzliwości jednego ze strażników więziennych, który czasami pozwalał mu korzystać z telefonu. Biznesmen ze Szkocji zaczął prosić kobietę o pomoc w zorganizowaniu funduszy na wyjście z więzienia oraz pobyt jego córki w hotelu. Kiedy kobieta odmówiła, mówiąc mu, że nie ma żadnych oszczędności, ten z kolei nie odpuszczał, prosząc ją dalej o zorganizowanie zbiórki pieniędzy albo pomocy ze strony jakiejś organizacji charytatywnej.
Kobieta poprosiła o pomoc redaktora lokalnej gazety. Chciała, by nagłośnił sprawę. Ten domyślił się jednak, że to oszustwo. Zweryfikował tę informację u policjantów.
- Kobieta w rozmowie z policjantami oświadczyła, że nie czuje się ofiarą oszustwa, gdyż nie wysłała żadnych pieniędzy. Nadmieniła jednak, że poirytował ją fakt, że dała się nabrać na tą historię i że w przyszłości będzie ostrożniejsza w kontaktach z nieznajomymi - mówi sierż.szt. Ewelina Skorupska z policji w Lubartowie.