Czternaście pozwów od jednego adwokata otrzymał niedawno mieszkaniec Lubartowa. Stosy podobnych pism trafiają też do innych firm. Sprawie przygląda się Rada Adwokacka w Krakowie.
Pozwy dotyczą stosowania tzw. klauzul niedozwolonych. To zapisy, które Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów uznał za niedopuszczalne w relacjach firm z klientami. Takich klauzul są setki.
Sprzedawca i producent mebli z Lubartowa na stronie internetowej swojej firmy napisał, że przyjmuje tylko zwroty towaru "w oryginalnym, nieuszkodzonym opakowaniu”. Pani adwokat z kancelarii w Muszynie zauważyła, że to klauzula niedozwolona i przygotowała pozwy.
– O sprawach dotyczących klauzul niedozwolonych słyszałem już dwa lata temu w telewizji. Teraz ta sytuacja dotyczy też mnie – mówi nasz Czytelnik. I dodaje: – Nie sposób śledzić na bieżąco rejestru tych klauzul. Co miesiąc pojawiają się nowe, a cały rejestr ma ponad 1300 stron. Czuję się pokrzywdzony. Tym bardziej, że moja strona internetowa nie jest nawet sklepem internetowym, a stroną z informacjami o produktach. Jeśli ktoś chce dokonać zakupu, to jest kierowany do serwisu Allegro.
Jak oszacował, niekorzystne wyroki mogą kosztować jego firmę nawet 25 tys. zł. – Czternaście przegranych spraw oznaczałoby koniec mojej działalności gospodarczej – przyznaje.
– W sprawie pani mecenas wszczęte zostało dochodzenie dyscyplinarne, ale nie ma jeszcze żadnych zarzutów – mówi adw. Marcin Kosiorkiewicz, rzecznik dyscyplinarny Okręgowej Rady Adwokackiej w Krakowie. – Zawiadomienia w tej sprawie wpływały do nas od osób, które czują się pokrzywdzone i od prezesa Sądu Okręgowego w Warszawie.
W polskich sądach takich przypadków były ostatnio tysiące. – W większości kończą się odrzuceniem pozwu – mówi sędzia Maja Smoderek, rzecznik prasowy ds. cywilnych w Sądzie Okręgowym w Warszawie.
Z autorką pozwów nie udało nam się porozmawiać, ale odpisała na e-maila. – Wszyscy moi klienci są to osoby świadome tego, co robią i nad wyraz oburzone tym, co dzieje się wokół tych spraw, a zwłaszcza są nad wyraz zbulwersowane akcją na rzecz ochrony nieuczciwych "biednych” sklepikarzy przed "złymi” konsumentami – czytamy w liście od mecenas z Muszyny.