Jest gorzej niż zakładano. W pierwszym półroczu lubartowski SP ZOZ stracił ponad 14 mln zł, a na koniec roku ta suma może się podwoić. Szpital wpadł w niekończącą się spiralę zadłużenia, a jego łączne dochody nie wystarczają już na wypłatę wynagrodzeń dla personelu.
Radni powiatu lubartowskiego zapoznali się ze sprawozdaniem finansowym szpitala za pierwsze półrocze 2023 roku. Podczas sesji streścił je p.o. dyrektora SP ZOZ, Artur Szczupakowski. Jak wyliczył, przychody jednostki w tym czasie osiągnęły prawie 48 mln zł, czyli niemal zgodnie z planem i to mimo 3- miesięcznej przerwy w działalności zawieszonego oddziału chirurgii.
- Cały rok powinien zakończyć się z jedynką z przodu, czyli przychodami nieznacznie przekraczającymi sumę 100 mln zł - prognozuje dyrektor. Byłoby zatem o kilkanaście milionów więcej, niż przed rokiem. Niestety, koszty jakie w tym samym czasie wygeneruje szpital najpewniej będą o 20-30 mln zł wyższe, co oznacza, że ubiegłoroczna strata (24 mln zł) najpewniej zostanie przebita.
Worek bez dna
Stanie się tak, jeśli drugie półrocze przyniesie podobny wynik do pierwszego. W okresie od stycznia do końca czerwca lubartowski SP ZOZ stracił 14 milionów i 150 tys. zł. Przy czym na cały rok prognozowana strata miała wynieść 15,9 mln zł. Jak się okazuje, pieniądze ze szpitalnego konta wyparowują o wiele szybciej. Jeśli to tempo zostanie zachowane, na koniec roku strata może przekroczyć nawet 28 mln zł. Oficjalnej prognozy straty w tym okresie jeszcze nie ma. Dyrektor ma zamiar ją przedstawić radnym na kolejnej sesji. Na razie zauważył jedynie, że "pierwsze półrocze nie jest dobrym prognostykiem".
Mimo zmiany dyrektora, czyli odsunięcia Mirosława Makarewicza i zastąpienia go tymczasowo Arturem Szczupakowskim, w samym SP ZOZ żadnego "trzęsienia ziemi", rewolucyjnych zmian, śmiałych posunięć, genialnych pomysłów na ratunek przed upadłością jak dotąd nie widać. Nowy p.o. dyrektora poinformował jedynie o tym, że do końca roku zlikwidowanych zostanie 40 etatów (licząc od czerwca). Większość to odejścia z pracy na świadczenia emerytalne.
- Zwolnienia grupowe nie są przewidywane. Nie ma takiej możliwości. Na ten moment planujemy inne dzałania restrukturyzacyjne, które umożliwią zachowanie wysokości kontraktu - powiedział Szczupakowski. Przyznał jednocześnie, że ok. 1 mln zł rocznie szpital zaoszczędzi dzięki wycofaniu dodatku edukacyjnego dla pracowników, którzy podnoszą swoje kwalifikacje.
Potrzeba głębokich zmian
Zarządzający SP ZOZ nie krył przy tym, że sytuacja finansowa tej jednostki jest bardzo trudna. - Szpital wymaga głębokich działań restrukturyzacyjnych i zwiększenia przychodów. Wynagrodzenia przekraczają 100 proc. przychodów. Nie jest dobrze. Nawet rosnące przychody to za mało, żebyśmy wyszli z dołka - ocenił p.o. dyrektora.
W tym wychodzeniu mógłby pomóc przygotowywany do otwarcia w nowym roku Zakład Opiekuńczo-Leczniczy w Jadwinowie, ale w 2024 będzie on tylko kolejnym obciążeniem. To z powodu zbyt niskiej wyceny świadczeń. - W trakcie pierwszego roku jego działalność będzie niedochodowa - zapowiedział Szczupakowski.
Problemy lubartowskiego szpitala, którego zobowiązania zbliżają się do sumy 100 mln zł, martwią powiatowych radnych. - Jak można zarządzać firmą, która wkrótce może stać się bankrutem? Czy ten szpital dotrwa do 2024 roku? Powinniśmy mieć strategię na wypadek niewypłacalności. Nie możemy czekać wierząc w to, że może się uda. Potrzebujemy rozwiązań, które dadzą nadzieję. Potrzebne są radykalne cięcia, żebyśmy nie pogrzebali naszego powiatu - mówił były starosta, Marian Starownik.
"Szpitala nie da się uratować"
Złudzeń co do przyszłości SP ZOZ nie ma także inna była starosta, radna Ewa Zybała. - Szpitala nie da się uratować na ten moment - oceniła, przypominając jednocześnie o lipcowych podwyżkach dla "kadry zarządzającej" w wysokości 1-3 tys. zł miesięcznie. Bezczynnością zarządu powiatu rozczarowany był radny Fryderyk Puła, kolejny z byłych starostów. - Dla mnie to sytuacja niewyobrażalna. W głowie się nie mieści, że możecie sobie tak spokojnie siedzieć. Pięć lat i żadnego pomysłu, tylko nadzieja dotrwania do wyborów - krytykował samorządowiec z PSL-u.
W imieniu zarządu powiatu głos zabrał wicestarosta, Jacek Pożarowszczyk. Ten przypomniał, że już 2018 roku sytuacja SP ZOZ była tak zła, że żaden bank nie chciał udzielić mu kredytu. - A zarząd powiatu co miesiąc udzielał szpitalowi krótkoterminowych pożyczek. Łatwo dzisiaj oceniać, drzeć szaty. Wiemyo tym, że sytuacja jest tragiczna, ale robimy co możemy, żeby z niej wyjść. Potrzebne są odważne działania - mówił.
- Robicie dobrą minę do złej gry. Interesuje was tylko to, żeby utrzymać się przy korycie - podsumował Starownik, kierując swoje słowa do politycznych konkurentów z PiS. - Czeka nas czarny scenariusz - ocenił.
Po pożyczkę do BGK
Mimo kursu w dół, zarządzający szpitalem, nie poddają się. - Przygotowywany jest program restrukturyzacyjny zakładający różne warianty. Jednym z nich jest pozyskanie środków z BGK z zabezpieczeniem rocznych odsetek przez podmiot tworzący (powiat lubartowski) - zapowiedział Szczupakowski.
SP ZOZ nie przerywa również śmiałego planu inwestycyjnego zakładającego m.in. budowę SOR-u, nowego bloku operacyjnego, a także podziału budynku na strefy pożarowe. Równolegle toczą się rozmowy z pożyczkodawcami na temat przesuwania terminów ich spłaty. Gdyby szpital musiał zapłacić wszystko w terminie, mogłoby zabraknąć na wypłatę wynagrodzeń.