25 lat więzienia i dziesięć lat pozbawienia praw publicznych. Taką karę wymierzył sąd Kamilowi B. – oskarżonemu o brutalne zamordowanie swojego znajomego. Młody człowiek będzie mógł starać się o warunkowe zwolnienie dopiero po 20 latach za kratami.
- W sprawie nie było praktycznie żadnych okoliczności łagodzących, poza przyznaniem się do winy i wyjaśnieniami oskarżonego – podkreślił w uzasadnieniu wyroku sędzia Andrzej Wach, z Sądu Okręgowego w Lublinie. – Kamil B. musi spędzić w izolacji bardzo długi okres, by społeczeństwo było przed nim chronione. Kara dożywocia byłaby jednak porażką państwa. Oskarżony jest młodociany. Jest więc nadzieja, że po odbyciu kary będzie mógł funkcjonować w społeczeństwie.
Kamil B. ma zaledwie 21-lat. Pomimo młodego wieku w bardzo brutalny sposób zamordował swojego znajomego. Zrobił to z błahego powodu. 57-letni Wiesław W. podejrzewał Kamila B. o wybicie szyb w swoim domu.
- Zawiadomił o tym policję, ale nawet nie złożył wniosku o ściganie. Do zabójstwa doszło więc bez wyraźnej przyczyny. Z pobudek zasługujących na szczególne potępienie – dodał sędzia Wach.
Sam oskarżony przyznał, że zabił znajomego, kiedy pokłócili się o wybite szyby.
- Byłem pijany. Chciałem Wieśkowi wyjaśnić, że to nie ja je wybiłem. Nie dogadaliśmy się i poniosły mnie nerwy – wyjaśniał później śledczym Kamil B.
Do zbrodni z udziałem Kamila B. doszło w połowie kwietnia ubiegłego roku w Serocku, niedaleko Firleja. Mieszkaniec wsi na polu za domem sąsiada zauważył wystające z ziemi zwłoki. Okazało się, że to ciało właściciela posesji – 57-letniego Wiesława W. Mężczyzna mieszkał sam. Dzień przed odnalezieniem zwłok odwiedził go Kamil B. Młody człowiek był już pijany. Pił również alkohol razem z 57-latkiem. Obaj pokłócili się o wybite szyby. 21-latek nie chciał przyznać się do winy. Kłótnia szybko przerodziła się w szarpaninę. Kamil B. bił mężczyznę, po czym wyciągnął go na podwórko. Wiesław B. próbował uciekać, ale napastnik szybko go dogonił.
- Chwyciłem kamień i biłem nim po całej głowie. Poszedłem później do kuchni po nóż. Zadawałem ciosy w szyję, ale nóż się złamał – relacjonował śledczym Kamil B.
21-latek zadał swojej ofierze dziesiątki ciosów kamieniem i drugie tyle nożem. Później dodatkowo dusił mężczyznę. Nie dowiedziono jednak, by chciał w ten sposób zwiększyć cierpienie ofiary. Według biegłych wpadł w furię lub po prostu nie był w stanie szybko zabić mężczyzny. Działał nieudolnie. Dlatego też sąd wbrew wnioskowi śledczych nie skazał go za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem.
Po napaści Kamil B. zaciągnął konającego 57-latka na pole za domem. Wykopał rękami niewielki dół i pogrzebał w nim rannego.
– On jeszcze żył, delikatnie poruszał nogami – przyznał później Kamil B.
Młody człowiek odpowiadał nie tylko za zabójstwo, ale i szantażowanie poznanej w Internecie dziewczyny. Dostał od niej nagie zdjęcie i domagał się kolejnych. Groził, że w przeciwnym razie opublikuje fotografię w sieci. Za oba te czyny Kamil B. został skazany na 25 lat więzienia oraz 10 lat pozbawienia praw publicznych. Mężczyzna będzie mógł starać się o wcześniejsze zwolnienie dopiero po 20 latach za kratami. Ma również zapłacić 70 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz krewnych ofiary.
- To wszystko jest żadna kara. Odsiedzi i wyjdzie, a Wieśkowi nic życia nie wróci – komentował po ogłoszeniu wyroku Tadeusz Wojtowicz, brat ofiary. – Żeby tak pójść na podwórko z wódką i tak nożem sąsiada załatwić, to jaki to człowiek.
Wyrok nie jest prawomocny.