Pseudokibic z Kamionki podczas meczu wtargnął na boisko. Potem jego kompani obrzucili policjantów kamieniami i butelkami. Za kratki poszło 9 chuliganów.
Spotkanie grupy III lubelskiej klasy A arbiter zakończył po 45 minutach przy stanie 2:0 dla gospodarzy. Powód? Zagrożenie życia i zdrowia.
W pierwszej połowie na boisko wtargnął mieszkaniec gm. Kamionka. Policjanci usunęli go z płyty boiska. Wówczas w ich kierunku poleciały butelki i kamienie. Policja ściągnęła do Michowa dodatkowe siły.
Pseudokibice rozbiegli się po miejscowości. Policjanci zatrzymali jeszcze 8 mężczyzn: dwóch pochodzi z Lubartowa, reszta z gminy Kamionka. Tylko najmłodszy z nich – 18-letni był trzeźwy. Pozostali mieli po dwa, trzy promile alkoholu w organizmie.
Jeden z rozrabiaków miał przy sobie narkotyki. Wczoraj wszyscy trzeźwieli w policyjnej izbie zatrzymań. Prawdopodobnie będą odpowiadać w tzw. trybie przyśpieszonym za wykroczenie: zakłócenie porządku i ładu publicznego. Policja nie potraktowała ich zachowania jako napaści na funkcjonariuszy, ale jako zwykły wybryk chuligański.
Wydarzeniami na meczu zajmie się też Lubelski Związek Piłki Nożnej. – Na pewno nie obędzie się bez kar – zapowiada Stanisław Sachajko, sekretarz LZPN. – Czekamy teraz na protokół od sędziego z opisem przebiegu spotkania.
W czwartek sprawa awantur stanie na posiedzeniach związkowych wydziałów: gier i dyscypliny. Klubom grożą kary finansowe i zamknięcie stadionu. Co na to działacze? – Od nas nikt nie rozrabiał, więc dlaczego mamy ponosić jakieś konsekwencje? – odpowiada Waldemar Wójtowicz, prezes GLKS Michów. I zrzuca winę na klub z Kamionki. – Wzięli do autokaru kibiców, mimo że jest zakaz. Mieliśmy kilku porządkowych, ale to nie wystarczyło, żeby zapanować nad ok. 50-osobową grupą. Nie mamy obowiązku wynajmowania ochrony na mecze, zresztą nie stać nas na to.
W Kamionce odbijają piłeczkę. – Za bezpieczeństwo w czasie imprezy odpowiada organizator – twierdzi Janusz Drzewiecki, prezes klubu. – My nie czujemy się odpowiedzialni za te burdy. To była grupa, która sama się zorganizowała i pojechała do Michowa. Żadnego z tych rozrabiaków nie wzięliśmy do autokaru.
To pierwsze chuligańskie wybryki na meczach w powiecie lubartowskim od wielu lat. – Zabezpieczamy mecze nawet w niższych ligach – mówi Artur Marczuk z lubartowskiej policji. Ale to nie pierwszy wybryk chuliganów z Kamionki. Pod koniec marca dwóch mężczyzn obrzuciło tzw. koktajlami mołotowa i spaliło posterunek policji w tej miejscowości.