Ukraińcy ponownie będą protestować przed terminalem w Koroszczynie. – Żądamy natychmiastowego zatrzymania handlu pomiędzy Unią Europejską i Rosją – apelują i zapowiadają przynajmniej trzydniową blokadę.
Powody ich protestu się nie zmieniają, ale determinacja na pewno rośnie. – Każdy towar, każde euro, które zasila gospodarkę rosyjską, zabija Ukraińców – nie ma wątpliwości Natalia Panchenko z fundacji Euromaidan-Warszawa. – Zwracamy się do wszystkich Polaków, do liderów opinii publicznej, organizacji pozarządowych, aby dołączali do naszego protestu – apeluje.
Tydzień temu, przed terminalem w Koroszczynie Ukraińcy i Polacy protestowali trzy dni. Teraz też mają taki plan. Zaczynają w sobotę.
– Chcemy, aby Unia zablokowała możliwość handlu z Rosją. Pytaliśmy kierowców ciężarówek i niektórzy wiozą Martini albo salami. Przepraszam, ale bomby spadają na ukraińskie miasta, nie ma tam prądu i wody. A Unia dostarcza Martini do Rosji? Na Boga – oburzał się w poniedziałek Żenia Klimakin, ukraiński dziennikarz, który od 12 lat mieszka w Polsce.
W sobotę też będzie przed polsko-białoruskim przejściem w Koroszczynie. – W sytuacji, gdy dzieją się tak straszne zbrodnie wojenne, nie możemy być bierni. Jeżeli nie zatrzymamy rosyjskich morderców na Ukrainie, putinowska zaraza pójdzie dalej – uważa Klimakin. – Musimy odciąć barbarzyńców od wszystkich dóbr cywilizowanego świata, rosyjskie i białoruskie TIR–y nie mogą wozić tam towarów – stwierdza.
Polsko-Ukraińska Izba Gospodarcza popiera blokadę. – Niemoralne jest w obecnej sytuacji dostarczanie towarów dla reżimów Putina i Łukaszenki. Dzięki pracy – ze schronu – naszych liderek Izby w Ukrainie, Wiktorii i Ani, a także dzięki odwadze pierwszego wiceprezesa PUIG Olega Dubisza, wiemy jakie są realne koszty tej agresji i w jaki sposób trzeba pomagać w Kijowie – tłumaczy Dariusz Szymczycha, wiceprezes zarządu izby.
Już wcześniej, zwracał się do firm transportowych, że „dostawy do Rosji i Białorusi to w istocie dostawy śmierci”. – Mamy świadomość, że Rosja ma bardzo długie granice. Wiemy, że wprowadzenie restrykcji handlowych nie jest automatyczne i proste, bo handel światowy jest przecież regulowany wielostronnymi umowami. Uważamy jednak, że przedstawiciele polskiego rządu powinni naciskać na całą Unię Europejską oraz poszczególne kraje, aby te przyjęły przepisy uniemożliwiające dostarczanie drogą lądową towarów na Białoruś oraz do Rosji – podkreśla Szymczycha.
Przypomnijmy, że pomimo mimo wprowadzonych po wybuchu wojny, sankcji, które zabraniają transportu między Unią a Białorusią i Rosją określonych towarów, m.in. stali czy drewna, do krajów tych nadal trafiają żywność, leki czy elektronika.
Na antenie Polsat News, szef resortu infrastruktury Andrzej Adamczyk tłumaczył, że Polska nie może sama podjąć takiej decyzji. – Aby zamknięcie polskiej granicy z Białorusią i Rosją było skuteczne, muszą zostać zamknięte również przejścia graniczne na Litwie z Białorusią i Rosją, na Łotwie z Rosją. Musi być po prostu zamknięta cała wschodnia granica Unii Europejskiej. Jest to decyzja Brukseli, że przewoźnicy nie pojadą na Wschód – stwierdził Adamczyk.
Protest rozpocznie się o godz. 9 w sobotę przed terminalem w Koroszczynie, w powiecie bialskim.