Kiedy już dojdzie do spotkania z niedźwiedziem: zachowaj spokój i nie panikuj. To jedno z zaleceń dla mieszkańców gminy Grabowiec. W jednej z miejscowości kobieta sfotografowała zwierzę, które przyszło na jej posesję. Wiele osób uważa, że to właśnie niedźwiedź.
– Apelujemy o rozsądek i stosowanie się do podstawowych wskazówek jak należy się zachować w terenie gdzie mogą występować niedźwiedzie – informuje dokument zamieszony na stronie gminy Grabowiec w powiecie zamojskim. Zawiera kilkanaście porad jak uniknąć spotkania z niedźwiedziem i co robić jeśli już do niego dojdzie.
To reakcja na wydarzenia do których doszło w zeszłym tygodniu w jednej z miejscowości.
– W porze obiadowej jedna z mieszkanek usłyszała, że coś się dzieje poza gospodarstwem, tam gdzie trzymała worki ze śmieciami. Poszła sprawdzić, bo to było 20 metrów od domu. Zobaczyła jakieś zwierzę, które tam grzebało. Pomyślała, że to pies ale wyjątkowo duży. Zaczęła wołać syna i wróciła w stronę domu po jakiś kij. Gdy znów podeszła, zwierzę zaczęło się oddalać. Zdążyła tylko zrobić zdjęcie – relacjonuje sołtys wsi Skomorochy Małe w gminie Grabowiec. – To gospodarstwo jest właściwie w środku naszej miejscowości, do lasu jest daleko, może z kilometr. Niestety teren jest trawiasty, niedźwiedź nie zostawił żadnych śladów. Nie zauważyłem, żeby mieszkańcy się bali, nie żyjemy w strachu. Przecież w Bieszczadach czy w Tatrach taka rzecz to coś normalnego – dodaje sołtys.
Na tablicach w Skomorochach Małych i Dużych można przeczytać te same zalecenia co na stronie gminy, żeby nie spuszczać psów w czasie spacerów, nie trzymać odpadków i resztek jedzenia tak, by zapachem wabiły zwierzęta, a jeśli ktoś spotka młodego ciekawskiego niedźwiedzia, musi pamiętać, że matka prawdopodobne jest w pobliżu. Trzeba zawrócić i opuścić miejsce drogą, którą się przyszło.
– Informacje, które zamieściła gmina są ogólnie dostępne, my przekażemy urzędnikom wytyczne opisujące status prawny i możliwości działań jakie gmina może w tym momencie podjąć. Będzie tam więcej danych naukowych i prawnych, między innymi o odszkodowaniach w razie poniesionych szkód – mówi Paweł Duklewski, rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie i dodaje, że to przede wszystkim to w gestii gminy i służb działających na danym terenie leży wnioskowanie o ewentualne działania mające na celu przepłoszenie dzikich zwierząt czy ustalenie miejsca ich pobytu, obławę, uśpienie i przetransportowanie w bezpieczne miejsce.
– Jestem myśliwym więc od razu gdy pojechaliśmy z zastępcą na miejsce, sprawdziłem czy są tropy. Szkoda, że zgłoszenie było dwa dni po wydarzeniu, później padało i nie było śladów. Gdyby było wcześniej, syn by wziął drona i pewnie by go namierzył. Widziałem tylko zdjęcie zwierzęcia, wygląda na niedźwiedzia. Nawet konsultowałem się z łowczym i też mówi, że niedźwiedź – mówi Bartosz Popek, wójt gminy Grabowiec. – Może ktoś go gdzieś znów zobaczy. Nigdy wcześniej nie było u nas niedźwiedzi, w ogóle się o tym nie słyszało – dodaje wójt, który przypuszcza, że to może być przybysz z Ukrainy, albo jak to czasami bywa zwierzę, które uciekło z jakiegoś transportu czy cyrku.
Na razie większym problemem w gminie są bobry, które bardzo się rozmnożyły i robią szkody rolnikom.
Tymczasem mieszkańcy opowiadają, że właściciel jednego z sadów w Majdanie Tuczępskim, który jest oddalony od Skoromochów Małych w prostej linii zaledwie kilka kilometrów, znalazł na korze kępy sierści, jakby niedźwiedź się ocierał o drzewa. I podobno się tam załatwił.
– Widziałem zdjęcie ale nie można na tej podstawie jednoznacznie stwierdzić, że to niedźwiedź. Poza tym musiałby zostawić jakieś ślady, niedźwiedź jest masywny, nie waży kilka kilogramów. Nasi pracownicy nie informowali, że gdzieś widzieli niedźwiedzia czy jego tropy. Nigdy u nas tych zwierząt nie było, one żyją w innego typu lasach niż nasze, my nie mamy takich terenów – mówi leśniczy Marek Kamiński, z leśnictwa Grabowiec.