Bibliotekarka z Dęblina została skazana za wyłudzanie kredytów. Kopiowała dokumenty czytelników, a następnie brała pożyczki na ich rachunek. Wykorzystała tak dziesiątki osób.
Proces bibliotekarki toczył się od 2018 r. Z aktu oskarżenia wynika, że Beata K. wykorzystała dane 96 czytelników i wyłudziła dzięki temu kilkaset tysięcy złotych. Początkowo kobieta chciała dobrowolnie poddać się karze. Podczas procesu zmieniła jednak zdanie. W piątek Sąd Rejonowy w Rykach rozstrzygnął sprawę. Beata K. została skazana na 1,5 roku bezwzględnego więzienia.
Kobieta pracowała w bibliotece w Dęblinie. Z ustaleń prokuratury wynika, że wykorzystywała dane osobowe nowych czytelników. Kiedy zapisywali się do biblioteki, kopiowała ich dowody osobiste. Potem zaciągała na konto czytelników drobne pożyczki. Maksymalnie 3 tys. zł. Pieniądze wydała na własne potrzeby. Śledczy ustalili, że w latach 2014-2015 Beata K. wyłudziła w ten sposób 315 tys. zł. Biorąc pożyczki kobieta podrabiała podpisy czytelników. Jako adres do korespondencji podawała swój własny. Dzięki temu pokrzywdzeni przez długi czas nie byli świadomi, że mają długi. Beata K. nie spłacała bowiem zaciągniętych zobowiązań.
Jedna z pokrzywdzonych dowiedziała się o zadłużeniu, kiedy po raz kolejny nie mogła zrobić zakupów na raty. W kolejnych sklepach spotykała się z odmową.
– Poczułam się, jakby ktoś dał mi w twarz. Nigdy nie miałam żadnych długów. Wiedziałam, że nie mam zaległych zobowiązań – wspominała pani Małgorzata, kiedy przed kilku laty pisaliśmy o sprawie.
Firmy pożyczkowe zaczęły docierać do dłużników. Ci zgłaszali się na policję. Szybko okazało się, że wszyscy pokrzywdzeni korzystają z tej samej biblioteki. To doprowadziło policjantów do Beaty K. Kiedy oszustwo wyszło na jaw, kobieta straciła pracę w bibliotece. Wyrok w jej sprawie nie jest prawomocny.