Niektórym lekarzom wystarcza mniej niż kieliszek płynnego mydła miesięcznie. - To tyle, co nic - oburza się sanepid.
Nie lepiej jest z używaniem preparatów do odkażania rąk: od 334 mililitrów do 400 ml. A zużycie rękawic jednorazowego użytku? Na miesiąc na cały oddział średnio od 90 do 100 par. - Też mało - komentuje Malinowska.
Dr Janusz Słodziński, epidemiolog z lubelskiego sanepidu zastrzega, że dane mogą być niemiarodajne. - Jedne szpitale podliczały zużycie środków na trzech kontrolowanych oddziałach, inne na jednym lub dwóch - tłumaczy.
Kolejny zarzut sanepidu to podawanie pacjentom antybiotyków bez ładu i składu. Czyli bez uprzednich badań mikrobiologicznych pozwalającymi ocenić, jaki w konkretnym przypadku antybiotyk się nadaje. Jeśli jeden nie pomaga, stosuje się kolejny.
Skutek? Pojawiają się drobnoustroje odporne na leki. - To tzw. patogeny alarmowe - dodaje dr Jolanta Rutkowska, epidemiolog z Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie. - Mogą być groźne dla zdrowia i życia pacjentów.
Chociaż w każdym szpitalu takie drobnoustroje występują, szpitale tego nie ujawniają. Na 25 skontrolowanych tylko trzy - Zamość, Hrubieszów, Lubartów - zgłosiły zakażenia na swoich oddziałach położniczo-noworodkowych. Sanepid podkreśla, że ukrywanie zakażeń powoduje niedoszacowanie statystyk, ale przede wszystkim zagrożenie bezpieczeństwa pacjentów.