Ratownicy karetki pogotowia w Bychawie ratowali się ucieczką przed mężczyzną z siekierą. Zostali wezwani, żeby pomóc jego bratu.
W poniedziałek po południu karetka pojechała do miejscowości Łosień, w gminie Wysokie. Miał tam być nieprzytomny mężczyzna. Okazało się, że powodem "niemocy" pacjenta była duża ilość wypitego alkoholu. Mężczyzna zaczął być agresywny gdy usłyszał, że załoga karetki chce go zabrać do szpitala. Próbował szarpać się z ratownikiem. Przed domem pojawił się jego brat z siekierą w ręku.
Ratownicy zamknęli się w domu, a kiedy furiat gdzieś sobie poszedł, uciekli do karetki. Wezwali policję. Bracia byli agresywni również wobec patrolu. Udało się ich obezwładnić.
52-latek miał blisko 3 promile alkoholu w organizmie, a jego o pięć lat starszy brat, półtora promila. W komisariacie w Bychawie jeden z braci proponował policjantom po 200 zł za to, żeby zapomnieli o zajściu, potem podwoił stawkę.
- W środę bracia usłyszeli w prokuraturze zarzuty naruszenia nietykalności ratownika i policjanta oraz próby przekupstwa – mówi Agnieszka Kępka, z Prokuratury Okręgowej w Lublinie.