W Internecie znalazł się filmik nagrany telefonem komórkowym w szpitalu w Lubartowie.
Zobacz film
Zdarzenie w szpitalu opisał wczoraj Kurier Lubelski. Filmik jest w Internecie od czerwca ubiegłego roku. Nosi tytuł "Na żywca Lubelski Szpital Lubartów/Parczew”. Trwa dwie minuty. Na nagraniu pojawiają się pielęgniarka oraz lekarz. Pacjent jest miejscowo znieczulony, zachowuje kontakt z otoczeniem. Sytuację rejestruje z sąsiedniego łóżka drugi pacjent.
Andrzej Baryła, ortopeda z nagrania mówi, że nie ma sobie nic do zarzucenia. - Pacjent miał skomplikowane złamanie, leżał na wyciągu, nie chciałem go nigdzie przenosić. A zabieg był nieskomplikowany i trwał dwie minuty - wyjaśnia. - Odbywał się w luźnej atmosferze. Na sali było dwóch pacjentów. Ten operowany i ten drugi. Rozmawiałem z nimi, widziałem, że ten drugi trzyma komórkę, żartowałem z nim. Proszę mi uwierzyć, ja nie wiedziałem wówczas, że komórką można nakręcić film. Co ja mam jeszcze powiedzieć? Nie czuję się winny.
Zabieg odbywał się bez parawanu. - Parawany kojarzą się negatywnie - dodaje dr Baryła. - Stawiamy je przy łóżkach wówczas, gdy ktoś umrze.
Rafał Radwański, dyrektor szpitala mówi, że nagranie rozpatrywać należy w kategoriach haniebnego incydentu. - Winę ponosi pacjent, który nakręcił film - twierdzi. - Nagranie powstało pół roku temu. Sprawa była omawiana, kiedy pojawiło się w Internecie. Pacjent sfilmowany też oglądał nagranie. Śmiał się z całego zajścia. Ja nie zamierzam nic już w tej sprawie robić, ale zastanawiam się, czy to nie jest zadanie dla prokuratury.
Małgorzata Duszyńska, prokuratur rejonowy w Lubartowie powiedziała nam wczoraj, że prokuratura zajmie się tą sprawą. - Ale póki co trudno mi ją ocenić - mówiła na gorąco. - Bardziej wygląda to na wykroczenie. Jeżeli pacjent, który miał zabieg czuje się pokrzywdzony, może pozwać tego drugiego do sądu o naruszenie dóbr osobistych.
Sławomir Marzęta, nagrany przez swojego współlokatora nie ma o nic pretensji. - Nie znałem go, leżał obok mnie - powiedział nam. - Absolutnie nie czuję się pokrzywdzony, niby dlaczego.
Zdaniem dra Andrzeja Ciołko, przewodniczącego Okręgowej Izby Lekarskiej w Lublinie całą sytuację nazwać należy głupotą. - Po co to wszystko? - dziwi się. - Jeśli chodzi o mnie, w całym szpitalu mogą być kamery. Nie mam nic do ukrycia. (STEP)