Nie ma pewności, czy do 2020 roku znajdą się pieniądze na budowę drogi S19. W Rzeszowie już alarmują. Czy będziemy musieli wywalczyć sobie pieniądze tak jak w przypadku S17?
Marszałek podkarpacki Mirosław Karapyta alarmuje: Nie ma rządowej decyzji, że przebudowa drogi znajdzie się w budżecie Unii na lata 2014–2020. Napisała o tym wczoraj "Gazeta Wyborcza”.
Karapyta tłumaczy, że Ministerstwo Transportu ciągle zastanawia się, jakie inwestycje drogowe wybrać. Ministerstwo Rozwoju Regionalnego przypomina natomiast, że najpierw trzeba wynegocjować, ile pieniędzy dostanie Polska w przyszłym budżecie UE.
Jednak na Podkarpacie docierają półoficjalne sygnały, że w pierwszej kolejności powstaną inne drogi, np. S7 z Pomorza na południe kraju.
Oficjalnie minister transportu Sławomir Nowak i drogowcy zapewniają, że odcinek od Rzeszowa na północ powstanie do 2020 roku.
– Prace na odcinku od Lubartowa do granic województwa podkarpackiego przewidujemy na lata 2014–2020 – mówi Krzysztof Nalewajko, rzecznik Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Lublinie. Drogowcy czekają na decyzję środowiskową dotyczącą całego odcinka S19 na terenie naszego województwa. Z decyzją w ręku i zapewnionym finansowaniem GDDKiA zleci przygotowanie dalszej dokumentacji.
– Nie mam sygnałów, że nie będzie pieniędzy na nasz odcinek "dziewiętnastki”. Ale zdaję sobie sprawę, że łatwo o to nie będzie – mówi tymczasem poseł Stanisław Żmijan, szef PO w lubelskiem i zastępca przewodniczącego sejmowej komisji infrastruktury. Tłumaczy, że od Lublina do Rzeszowa droga ma być przebudowana w pierwszej kolejności.
Jest jednak czego pilnować. S19 miała budować nowa spółka. – Firma nie powstała, prace nad jej powołaniem zawieszono – mówi Waldemar Malesa, który miał być jej prezesem.
– Zdecydował stan finansów państwa. Pieniędzy na S19 nie było, w grę wchodziło zwiększenie deficytu budżetowego. Minister finansów, oprócz cięć wydatków, zastopował również powoływanie spółek – tłumaczy Żmijan.
Żeby rząd dał pieniądze na budowę obwodnicy Lublina i przebudowę trasy S17, trzeba było wspólnej akcji mieszkańców, związkowców, przedsiębiorców, polityków i samorządowców. Czeka nas powtórka z protestów sprzed ponad roku? – Nie zaszkodzi, żeby ludzie angażowali się w akcje prowadzące do tego, by po województwie jeździło się bezpiecznie i komfortowo – podpowiada Żmijan.