Lubelski ZOZ zalega pielęgniarkom z tytułu niezrealizowanej wypłaty 203 zł ponad 8 mln zł. W chełmskim ZOZ wypłata tych pieniędzy spowodować może likwidację niektórych oddziałów szpitalnych.
Długi puławskiego Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej z tytułu niezrealizowanej ustawy "203” sięgają już ponad 8 mln zł. - Nie mamy żadnych rezerw. Możliwości wprowadzania dalszych oszczędności są ograniczone. Zwolnienia musiałyby się wiązać z likwidacją oddziałów szpitalnych. Nie wykluczam, że staniemy przed taką koniecznością - powiedział Jan Krysa, dyrektor SP ZOZ w Puławach.
Do tej pory puławski SP ZOZ wypłacił swoim pracownikom ustawowy dodatek 203 zł jedynie za trzy miesiące w 2001 roku. Później nie było środków na ten cel.
W wielu placówkach zrodziła się obawa, czy lawinowe roszczenia nie doprowadzą do ich upadku i w konsekwencji do zwolnień. - Na 6 tysięcy pielęgniarek 4 tysiące złożyło pozew do sądu - mówi Maria Olszak-Winiarska, przewodnicząca Zarządu Regionu Ogólnopolskiego Związku Pielęgniarek i Położnych w Lublinie.
- Kalkuluję, czy powinnyśmy upominać się o zaległe pieniądze i stracić pracę, czy zrezygnować, i ją mieć - mówi jedna z pielęgniarek w ZOZ. - Jeśli zespół jest istotnie zadłużony, to po prostu mogą zamknąć naszą przychodnię. Lekarze i dyrektorzy zawsze gdzieś zatrudnienie znajdą, a pielęgniarki 10 lat przed emeryturą nikt nie weźmie.
Podobno w niektórych placówkach służby zdrowia dyrekcje nakłaniają pielęgniarki, by te złożyły pisemną rezygnację z tych pieniędzy? - Nie ma takiej możliwości - wyjaśnia J. Malmon. - To jest część składowa pensji i nie można z niej zrezygnować, musi być wypłacona.
Maria Olszak-Winiarska uważa, że pielęgniarki powinny składać pozew do sądu, choć nie muszą go kierować do komornika. Ale - jak twierdzi - po trzech latach ich roszczenia mogą ulec przedawnieniu. - Koleżanki uwzględniają sytuację w zakładach pracy, ale nie można powiedzieć, że je rozkładają. Uważam, że np. w Lublinie dług ZOZ powinien być rozłożony na wszystkie przychodnie - także na te, które się sprywatyzowały.
Czy zatem grozi likwidacja placówek? - To najczarniejszy scenariusz, ale nie można go zupełnie wykluczyć - stwierdza dyrektor Malmon.