Biłgoraj, Lubartów, Tomaszów Lubelski, Kamionka, Branica Radzyńska – lista miejscowości, w których strażacy wyjeżdżali do pożarów instalacji solarnych, jest długa. Ogień pojawia się najczęściej w kotłowniach, gdzie zamontowane są sterowniki, grzałki, wymienniki ciepła i zasobniki wody. Najczęstszy powód to „zwarcie instalacji elektrycznej”.
W styczniu taki pożar przeżył pan Grzegorz z Lubartowa.
– W piwnicy nagle pojawiło się bardzo dużo dymu. Paliła się instalacja solarna. Zbiegłem na dół i próbowałem gasić. Żona zadzwoniła po straż pożarną. Oddymianie mieszkania trwało pół dnia, a my na jakiś czas straciliśmy dostęp do ciepłej wody – opowiada.
Instalacja została zamontowana 1,5 roku temu przez gminę w ramach unijnego projektu. Sprzęt powinien działać nieprzerwanie przez 5 lat. Urzędnicy obiecywali bezpłatny serwis i wieloletnią gwarancję. Praktyka wygląda jednak nieco inaczej.
– Współwłaścicielem tych solarów jest miasto, ale w urzędzie usłyszałem, że oni za szkody nie zapłacą i skierowali mnie do serwisu. Tam dowiedziałem się, że naprawią instalację, ale za nowe części muszę zapłacić sam – opowiada mieszkaniec Lubartowa.