Nie ma odwołania - gmina musi zapłacić ponad dwa miliony kary za nielegalnie wycięte drzewa.
Pieniądze po wpłynięciu na konto starostwa automatycznie trafią z powrotem do Baranowa na Gminny Fundusz Ochrony Środowiska. Dlatego gmina ma szansę stać się najbardziej proekologiczną na Lubelszczyźnie. Ale najpierw ogromne pieniądze trzeba znaleźć w budżecie.
Dlatego nowy wójt Baranowa będzie się teraz starał, aby starostwo rozłożyło na raty spłatę kary. - Sprawa nie wygląda dobrze, ale będę w tej sprawie rozmawiał ze starostą - zapowiada wójt Robert Gagoś.
O wycince drzew przez Urząd Gminy w Baranowie pisaliśmy kilkukrotnie. Pod koniec lipca drwale na zlecenie urzędników wycięli tu ok. 200 drzew. Problem w tym, że wszyscy zapomnieli o uzyskaniu pozwolenia na prace. Sprawą zainteresowało się starostwo, które nałożyło na gminę karę finansową. Gmina odwołała się do SKO, ale kilka dni temu kolegium podtrzymało decyzję starostwa.
Tymczasem rozpoczęta w miejscu wycinki budowa nie została ukończona.
Do listopada, czyli jeszcze przed wyborami samorządowymi, miał tu powstać kompleks sportowy z boiskami i kortami tenisowymi.
Tymczasem listopad minął, a na placu budowy wylano jedynie fundamenty i od dłuższego czasu nic tu się nie dzieje.
Nowy wójt zapowiada jednak, że będzie chciał kontynuować inwestycję. Problemem może być jednak zdobycie pieniędzy. Gmina wzięła wprawdzie kredyt, ale nie przedstawiła bankowi szczegółowej dokumentacji. Podobnie stało się z dotacją od Totalizatora Sportowego, którą chwalił się poprzedni wójt Marek Kuźma. Z tego samego powodu pieniądze znajdują się w tej chwili w zawieszeniu i nie wiadomo czy ostatecznie trafią do gminy.