Urząd Gminy ogłosił ponowny konkurs na dyrektora szkoły w podlubelskich Płouszowicach. Na przekór kuratorowi, rodzicom i uczniom.
– A już miałam nadzieję, że się skończy – podkreśla Beata Dzierżak, która dwa lata temu wygrała konkurs na kolejną kadencję w Płouszowicach. Wójt Zbigniew Samoń podpisał z nią umowę tylko na rok, choć – jak uznali prawnicy wojewody, kurator oświaty i Wojewódzki Sąd Administracyjny – powinien na pięć lat.
Po roku Samoń ogłosił nowy konkurs (mimo kolejnych sprzeciwów kuratora i wojewody) i mianował jedną z nauczycielek p.o. dyrektora. Dzierżak, zdaniem wójta, nim być nie mogła, bo nie ma uprawnień. Powołał się na przygotowaną dla gminy opinię radcy prawnego. Za odwołaną dyrektorką murem stanęli rodzice, nauczyciele, część gminnych radnych i "Solidarność”.
Sprawę miał zakończyć nowy konkurs ogłoszony na początku lipca. Dzierżak w nim wystartowała. Z opinią kuratorium i Ministerstwa Edukacji Narodowej, że ma odpowiednie kwalifikacje. Wygrała, a wtedy – jak pisaliśmy tydzień temu – wójt unieważnił konkurs. Na kilku stronach uzasadnienia przekonywał, że kandydatka nie ma odpowiedniego przygotowania.
– Komisja wybrała najlepszego kandydata, z kwalifikacjami i pełnym poparciem uczniów, rodziców i nauczycieli. Ale wójt ma to za nic. Za nic ma też decyzje kuratora, ministra i wojewody – mówi Teresa Misiuk, szefowa oświatowej "S” w naszym regionie.
Sprawa trafiła do wojewody. Jak ją rozwiązać? To analizują teraz prawnicy Urzędu Wojewódzkiego wspólnie z kuratorium. Nie czekając na rozstrzygnięcie wójt właśnie ogłosił nowy konkurs. Kandydaci mogą się zgłaszać do 24 sierpnia. Dzierżak znowu zamierza wystartować.