Dziesiątki dziennikarzy z całej Polski, satelitarne wozy transmisyjne, programy na żywo. Tak wyglądają okolice klasztoru w Kazimierzu Dolnym.
- Jestem pesymistą. Tam się może wszystko wydarzyć - twierdzi ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski i dodaje, że do podobnej sytuacji doszło w krakowskim zgromadzeniu. - Tyle, że tam jedna fałszywa przywódczyni duchowa zbałamuciła kilka dziewczyn. Zdarzenia na taką skalę, jak to w Kazimierzu, jeszcze w historii Kościoła nie było - dodaje duchowny.
I rzeczywiście. Już od wczorajszego dnia pod klasztorem, w którym mieszka około 60 zbuntowanych zakonnic, zaczęło robić się gorąco. O świcie przed murami pojawiły się dwie kobiety, które rozłożyły dziesiątki karteczek z cytatami z Pisma Świętego, m.in.: "To mówi Pan: Wypełniajcie prawo i sprawiedliwość, uwalniajcie uciśnionego z rąk ciemięzcy, obcego zaś, sieroty i wdowy nie uciskajcie... nie czyńcie im gwałtu; krwi niewinnej nie rozlewajcie w tym miejscu.”
W ciągu dnia pod klasztor przyjeżdżali kolejni dziennikarze. Po południu stało tu już kilkadziesiąt samochodów z całej Polski. Tylko stacja TVN przysłała do Kazimierza Dolnego około dziesięciu aut. A wieczorem spod murów klasztoru nadała na żywo program "Uwaga!”.
- Najpierw do środka wejdzie komornik. Dopiero na jego wyraźnie wezwanie pomocy mogą mu udzielić policjanci - objaśniał dziennikarzom szczegóły dzisiejszej akcji.
W dzisiejszej akcji mają uczestniczyć przede wszystkim funkcjonariuszki policji. Do akcji przygotowywały się kilka dni wcześniej. Między innymi ćwiczyły na policyjnej strzelnicy. Policjantki mają stać w pierwszym szeregu. I to one pójdą na pierwszy ogień w razie ewentualnego starcia z mieszkankami klasztoru.
- To pierwsza tego typu akcja w Polsce, jeśli nie w Europie - podkreślał Mariusz Sokołowski.
Dla wykluczonych z zakonu kobiet przygotowane są już miejsca w domach rekolekcyjnych w Lublinie, Nałęczowie, Dąbrowicy. - Czekamy na siostry, w tym m.in. na ich byłą przełożoną s. Jadwigę Ligocką. W sumie przygotowaliśmy 24 miejsca. Mamy także ogród, w którym siostry będą mogły nabrać sił - mówi ks. Jan Hałasa, dyrektor archidiecezjalnego dom rekolekcyjnego w Lublinie.