Udało się zebrać 50 tys. zł. Dzięki temu 7 miesięczna Klaudia w grudniu zostanie zoperowana w klinice w Monachium.
Klaudia Cichocka urodziła się siedem miesięcy temu. - Nie wiedziałam że córka ma wadę serca. Jej schorzenie lekarze wykryli dopiero po 3 dniach od narodzin. Wtedy świat mi się zawalił - mówi pani Monika, mieszkanka Łuszczowa.
Diagnoza nie pozostawiała wątpliwości: to Zespół Fallota. Oznacza to, że dziecko ma ubytek w przegrodzie międzykomorowej, zwężenie drogi odpływu z prawej komory oraz przemieszczenie aorty. Klaudia musi przejść operację. Bez niej może nie dożyć nawet 3 lat.
Rodzice znaleźli polskiego kardiochirurga prof. Edwarda Malca, ale okazało się że pracuje on w klinice w Monachium. Zgodził się na operację Klaudii. Ale operacja tam kosztuje kilkanaście tysięcy euro, równowartość 50 tys. zł. Takich pieniędzy państwo Cichoccy nie mieli.
- W Polsce córce grożą jej trzy operacje, tam ma szansę na jedną. A my chcemy jak najlepiej dla Klaudii - mówi pani Monika. Dlatego kobieta pisała listy do lubelskich form, roznosiła ulotki, organizowała zbiórki w hipermarketach. Zwróciła się również o pomoc do naszej redakcji. Apelowaliśmy o wpłacanie datków dla dziewczynki na konto Fundacji na rzecz dzieci z wadami serca Cor Infantis.
Pieniądze wpłacały firmy z całej Polski, z Konstancina, z Łęcznej czy z Lublina oraz nasi Czytelnicy. - Ja juz wpłaciłam drobną kwotę. Cieszę się, że mogę pomóc i dołożyć małą cegiełkę - pisała na dziennikowym forum "Monisia”. - Wpłacajmy po 10 zł. Niby nic, a znaczy tak wiele. Jeżeli macie dzieci przyłączcie się - apelował inny internauta.
Operacja Klaudii jest przewidziana na 2-4 grudnia. - Denerwujemy się, ale wierzymy, że wszystko się uda. Profesor zapewnia, że wystarczy jedna operacja. Tak się cieszymy. Nadal nie mogę w to uwierzyć - mówi Cichocka. - Jak zaczęłam zbiórkę i postawiłam sobie cel ratowania dziecka, nie wierzyłam do końca, że to możliwe. Wydawało mi się, że to kwota nieosiągalna. Dziękuję wszystkim za dar życia dla mojego dziecka - mówi Cichocka.
Zebrana kwota 50 tys. zł wystarczy również na pobyt pani Moniki w klinice oraz bilety lotnicze.