Bez zmrużenia oka zabił sąsiada, a potem poćwiartował jego zwłoki. Sąd Okręgowy w Lublinie skazał wczoraj Jerzego Ł. z Rudy Huty na dożywocie. Mężczyzna ma już na koncie wyrok za zakatowanie ojca.
Dwumetrowego Jerzego Ł., zwanego Długim Jurkiem albo Krasnalem, bała się cała okolica. W niewyjaśnionych okolicznościach ginęli ludzie, wybuchały pożary. W maju ub. roku zaginął Józef W. Po kilku tygodniach na brzegu glinianki w okolicach Rudy Huty dzieci znalazły odrąbaną rękę. Po tatuażu rodzina rozpoznała, że to szczątki Józefa W. Z glinianki płetwonurkowie wyłowili też pogruchotaną głowę mężczyzny.
Mieszkańcy bali się mówić, policja z trudem zdobywała dowody. Jerzy Ł. został aresztowany dopiero po miesiącu. W jego stodole znaleziono rower zabitego, a na ubraniu ślady krwi Józefa W.
Podczas procesu morderca wszystkiego się wypierał. Twierdził, że w tamtym czasie nawet nie widział Józefa W., więc nie mógł go zabić i poćwiartować. A było zupełnie inaczej. 11 maja 2004 roku pił u siebie z kompanami. Kiedy usłyszał od Józefa, że ma coś wspólnego z zaginięciem mieszkańca Rudy Huty Kazimierza M., wpadł w szał. Jerzy Ł. bez trudu wyprowadził ofiarę na dwór. Chwycił siekierę. Zdzielił nią Józefa W. w głowę. Pozostali uczestnicy libacji uciekli. Gdy było po wszystkim, Krasnal poćwiartował zwłoki.
Mieszkańcy Rudy Huty bali się mówić przed sądem o wyczynach sąsiada. Jerzy Ł. patrzył na nich złowrogo. Wiedzieli, że w przeszłości siedział za zabójstwo ojca. Zabił go kluczem samochodowym. Ale teraz mogą już spać spokojnie. – Skazanie Jerzego Ł. na dożywocie ma zapewnić mieszkańcom tamtych rejonów bezpieczeństwo – dodał sędzia Romański.
Wczorajszy wyrok nie jest prawomocny.