Rozmowa ze Zbigniewem Chołykiem, prezesem LubApple i Zrzeszenia Producentów Owoców Stryjno-Sad
• Procedury handlu z Chinami są tak restrykcyjne jak się mówiło?
– Na początku wydawało nam się, że spełnienie wymagań, jakie stawiała przed nami strona chińska nie jest możliwe. Tymczasem nie jest to tak straszne. Wymagania proceduralne jesteśmy w stanie spełnić bądź Chińczycy łagodniej na to patrzą. Przynajmniej w początkowym okresie. Nie wiemy jak to będzie wyglądać dalej. W każdym razie nasze jabłka już do tego kraju jadą. Jadą też do Indii i na Bliski Wschód, i do północnej Afryki. Prawdziwy problem to jakość. Szukamy owoców odpowiednich odmian, odpowiedniej twardości i wybarwienia. W Polsce mamy za mało odmian, które spełniają warunki dalekiego transportu. Mało jest też odmian poszukiwanych na tamtych rynkach. A wypromowanie tam jabłek, które u nas się produkuje czyli odmian typu Champion, Idared, Jonagold wymaga czasu. Tego nie da się zrobić w ciągu roku.