Lubelskie jest na czwartym miejscu w Polsce pod względem liczby zatruć dopalaczami – wynika z najnowszych statystyk sanepidu. Takich przypadków w całym województwie było od początku roku już 226, w tym trzy zgony
Gorzej jest tylko w województwach łódzkim i śląskim, gdzie było ok. tysiąca zatruć dopalaczami, a także na Mazowszu, gdzie odnotowano ok. 250 takich przypadków – mówi Irmina Nikiel, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie.
– Alarmujące statystyki wynikają ze skali problemu, która jest coraz większa, ale nie tylko. Chodzi także o nową ustawę o przeciwdziałaniu narkomanii, która nakłada na podmioty medyczne obowiązek zgłaszania do nas takich przypadków. Dzięki temu mamy bardziej dokładne dane, a będziemy mieć jeszcze bardziej precyzyjne – dodaje Nikiel i przyznaje, że do tej pory było to niedoszacowane. – Podobnie jak przypadki zgonów po dopalaczach. W tym momencie prokuratura weryfikuje jeszcze kilka przypadków i może się okazać, że będzie ich nawet dziesięć – mówi Nikiel.
Od początku tego roku na oddział toksykologiczno-kardiologiczny wojewódzkiego szpitala przy al. Kraśnickiej w Lublinie trafiło już 230 osób po zatruciach substancjami psychoaktywnymi, w tym dopalaczami.
– To przede wszystkim mężczyźni w wieku 16–35 lat. Są także kobiety, głównie młode, poniżej 18. roku życia – mówi dr n. med. Jarosław Szponar, kierownik oddziału toksykologiczno-kardiologicznego w szpitalu przy al. Kraśnickiej. – Ponad połowa takich osób trafia do nas w weekendy i święta.
Dodaje, że w 2007 roku liczba zatruć substancjami psychoaktywnymi stanowiła zaledwie 2,7 proc. wszystkich zatruć. W 2017 roku było to już blisko 18 proc. – Szacuje się, że dziennie w Europie na rynek trafia od jednej do trzech nowych substancji, które stają się składnikami dopalaczy, a na ich zbadanie chemiczne potrzeba aż sześciu tygodni, dlatego nikt tego nie bada – mówi dr Szponar.
– To niestety sprawia, że osoby, które zażyły dopalacze nie wiedzą, co tak naprawdę zażyły. To najróżniejsze mieszanki składników, zarówno naturalnych, jak i syntetycznych. Mogą to być np. depresanty, stymulanty, pschodeliki. Możemy to ocenić po objawach u konkretnych pacjentów.
– To, że raz zażyjemy konkretny dopalacz i nic nam nie będzie nie oznacza, że tak też stanie się następnym razem. Tak naprawdę skład i proporcje składników zależą tylko od fantazji tego, który je wytwarza, a ta jest nieograniczona – przestrzega Dorota Gil z lubelskiej policji. – Nie możemy się też kierować tym, jak zareagowali na konkretny dopalacz znajomi, bo na każdego może zadziałać inaczej. Poza tym dopalacze są wytwarzane metodą „garażową”, często przy użyciu brudnych narzędzi.
Likwidacja stacjonarnych punktów sprzedaży dopalaczy w województwie lubelskim nie rozwiązała sprawy. – Sprzedaż przeniosła się do internetu i nadal jesteśmy trochę bezradni – przyznaje Gil.