Niebawem będziemy musieli montować energooszczędne żarówki w miejscach użyteczności publicznej.
Zmiany będą dotyczyły szkół, urzędów, zakładów przemysłowych i ulicznych latarni - informuje "Gazeta Prawna”. Na wymianę żarówek UE da nam osiem lat.
- Dobry pomysł, mniej pieniędzy z naszych podatków pójdzie na oświetlenie. Energooszczędne żarówki są drogie, ale inwestycja powinna się szybko zwrócić - mówi Jacek Pietrachowicz z Lublina.
Cała operacja wymiany ma nam pomóc oszczędzić energię. Teraz - według Związku Producentów Sprzętu Oświetleniowego Pol-lighting - oświetlenie pochłania ok. 19 procent energii. Po wymianie żarówek zużycie energii spadnie o ok. 20 procent.
Jednak najpierw trzeba będzie zainwestować. W lubelskim Urzędzie Miasta ponad 90 proc. oświetlenia dają klasyczne świetlówki. Jedynie w Ratuszu i Trybunale Koronnym urzędnikom i mieszkańcom przyświecają energooszczędne lampy.
-Trzeba pamiętać, że oświetlenie musi mieć odpowiednią jakość, zgodną z naszymi przepisami - tłumaczy Dariusz Koproń, zastępca szefa w Wydziale Organizacji Urzędu lubelskiego magistratu. Dodaje, że jeśli trzeba będzie też wymienić oprawy do świetlówek (jedna kosztuje ok. 100 zł), to koszt operacji przekroczy oszczędności związane z wprowadzeniem energooszczędnych świetlówek.
Unia Europejska pracuje już nad kryteriami, jakie będzie musiało spełniać oświetlenie domowe. Oznacza to, że producenci przestaną produkować tradycyjne żarówki i znikną one także z prywatnych mieszkań.
(Ej)