Firmy handlowe masowo wykupują z polskich salonów nowe auta, by natychmiast sprzedać je w Niemczech. Dealerzy zacierają ręce, bo dla nich kryzys nie istnieje.
Kierunek reeksportu to przede wszystkim Niemcy. Rząd Angeli Merkel wprowadził bowiem dla swoich obywateli atrakcyjne zachęty finansowe. Głównie po to, by pobudzić rynek w dobie kryzysu. Jedną z takich zachęt jest tzw. premia wrakowa: 2500 euro dla każdego, kto odda na złom swoje stare auto i kupi nowe.
- Ta premia przysługuje wszystkim, którzy kupią samochód albo u siebie, albo za granicą - mówi Wojciech Drzewiecki, prezes Instytutu Badania Rynku Motoryzacyjnego Samar.
Lubelskie salony samochodowe nie przeżywają oczywiście najazdu indywidualnych klientów z Niemiec. Oni ogołocili polskie salony w pobliżu granicy, na Lubelszczyznę jest dla nich za daleko. Ale nie jest za daleko firmom, które hurtowo wykupują auta u dealerów w głębi Polski, także na Lubelszczyźnie, i dostarczają je na zamówienie do Niemiec. W naszym regionie zamówienia dla takich pośredników realizowały już m.in.: renault, peugeot i volkswagen.
Gdy oni zacierają ręce, inni mogą tylko pozazdrościć. - U nas toyota avensis 1.6 kosztuje około 76 tysięcy złotych. W Niemczech za taki sam samochód trzeba zapłacić nieco ponad 100 tysięcy złotych.
Mamy wiele zapytań o możliwość reeksportu, ale nie możemy tego robić, bo mamy zakaz z centrali - mówi Mariusz Szewczuk, szef lubelskiego salonu Toyoty. - Gdyby jednak Hans Schmidt przyjechał do nas prywatnie i chciał kupić toyotę, to nie mamy prawa mu odmówić. Jesteśmy przecież w Unii Europejskiej - dodaje Szewczuk.
Tymczasem polski rząd myśli nad wprowadzeniem dopłat w wysokości 1000 euro przy wymianie starego samochodu na nowy, spełniający normy ekologiczne.
Pieniądze na dopłaty miałyby pochodzić z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, na który trafia 500 złotych opłaty recyklingowej od każdego pojazdu sprowadzonego z zagranicy. Z tego tytułu na koncie funduszu zgromadzono już około 1,4 miliarda złotych.
- Decyzji w sprawie dopłat do nowych samochodów należy się spodziewać w ciągu najbliższych dwóch tygodni - dodaje Wojciech Drzewiecki.