Policzą krany, zajrzą do studzienek - specjalna komisja złożona z "zaufanych urzędników” zapuka wkrótce do każdego gospodarstwa w gminie.
W gminie Gościeradów do sieci wodociągowej podłączone są 624 gospodarstwa. Tylko 20 z nich nie ma założonych wodomierzy. Mimo to różnice pomiędzy wodomierzem głównym a sumą wskazań poszczególnych wskaźników wynoszą nawet 50 proc.! Różnicę w opłatach pokrywa gminny budżet.
Tylko w ubiegłym roku gmina sprzedała 52,2 tys. m sześc. wody za 94 tys. zł. Tymczasem według wskazań głównego wodomierza pobrano 93,8 m sześc. wody warte 149 tys. złotych. Te 55 tys. zł różnicy poszło z kasy gminy.
- Cały czas nie możemy dojść z tym do ładu. Nie wiemy, kto i gdzie kradnie wodę. Nie sądzę, żeby to wodomierz główny źle wskazywał - mówi Jan Filipczak, wójt gminy Gościeradów. Samorządowcy podejrzewają, że w latach dziewięćdziesiątych, gdy budowano wodociąg, mieszkańcy zrobili sobie nielegalne ujęcia wody.
Podłączyli się do sieci przed miejscem, gdzie zainstalowano wodomierze. W ten sposób mogą pobierać wodę, nie płacąc za nią.
- Sprawdzamy wszystkie sygnały, które dostajemy. Konserwatorzy kontrolują ujęcia i wodomierze, ale nie wykryli dotąd żadnych nielegalnych ujęć. Woda ginie od lat. Teraz, gdy założyliśmy wodomierze, możemy dokładnie ocenić skalę problemu - dodaje Filipczak.
Jak urzędnicy zamierzają jednak rozprawić się z problemem? Chcą powołać specjalną komisję złożoną z zaufanych urzędników. Miałaby ona sprawdzić każde gospodarstwo w gminie pod kątem posiadania nielegalnych ujęć wody.
- Trzeba dokładnie przyjrzeć się każdemu. Ile ma kranów, ile ujęć wody, zajrzeć do studzienki, czy nie ma tam jakiegoś rozgałęzienia. Sprawdzanie chcemy zacząć jeszcze w kwietniu - mówi wójt.