Na ławie oskarżonych zasiądzie w sumie siedem osób. Główny - Marek S. - będzie odpowiadał za upozorowanie czterech kolizji, dzięki czemu wyłudził blisko 90 tys. zł. Należący do niego ford transit kolizjom ulegał co kilka miesięcy. Według prokuratury mężczyzna pozorując uderzenie w drzewo wyłudził ponad 15 tys. zł, kolizję z ładą - 21 tys. zł, z oplem - 28 tys. zł, a z volkswagenem - 19 tys. zł. Jedno z tych aut - opel - należało do Zbigniewa G. policjanta z Kraśnika. Funkcjonariusz zgłosił się w towarzystwie ubezpieczeniowym z wnioskiem o odszkodowanie za uszkodzenia, które jego auto miało odnieść w kolizji z fordem Marka S. Opel miał wyjechać z drogi podporządkowanej i zmusić forda do zjechania na pobocze i uderzenia w drzewo.
Prokuratura doszła do wniosku, że stłuczek nie było. Oparła się na opiniach biegłych, z których wynikło, że wyliczone przez właścicieli samochodów uszkodzenia nie mogły powstać w opisanych przez nich stłuczkach. Okazało się też, że rzekomi uczestnicy kolizji kontaktowali się ze sobą telefonicznie przed stłuczkami.
W prokuraturze główni oskarżeni nie przyznali się do winy. Sprawę rozpatrzy Sąd Rejonowy w Lublinie.