Rozmowa z posłem Januszem Palikotem (PO) o Mikołaju, rozwoju Puław i prezydencie Lechu Kaczyńskim.
- Takie jak wszystkie powiaty. Mieszkam w Lublinie, urodziłem się w Biłgoraju, więc naturalne jest, że jestem z nimi najbardziej związany. Zamość, Lubartów czy Ryki to miasta, które koniecznie trzeba rozwijać. Te ostatnie mają o tyle dobrą pozycję, że leżą przy drodze z Warszawy na Ukrainę. Teraz najważniejszą sprawą dla tego miasta jest obwodnica.
• Czym zajmie się pan w pierwszej kolejności?
- Jeżeli ludzie zgłoszą postulaty, to się nimi zajmę. Zawsze powtarzam: przyszedłeś na spotkanie z posłem, wyraziłeś swoje zdanie, skrytykowałeś go, to miej odwagę napisać do mnie jakiś wniosek.
• Jakie są najważniejsze sprawy dla Puław?
- Kluczem jest pomoc Zakładom Azotowym. Zużywają one dziesięć procent zapotrzebowania Polski na gaz. Trzeba je w kooperacji z Bogdanką uniezależnić od dostaw z Rosji. Jeżeli one będą niezależne, to tak jakby dziesięć procent Polski było w takiej sytuacji. Poza tym bardzo ważne jest udrożnienie Wisły, tak żeby można było pływać po niej barkami. Dzięki temu można byłoby organizować wyprawy turystyczne z Puław do Sandomierza i w drugą stronę.
• Pasuje panu rola Dody polskiej polityki?
- Tak. Jestem filozofem z wykształcenia i wiem, że czasami trzeba bronić swoich wartości. Diogenes siedział na rynku w beczce i zmuszał ludzi do myślenia. Ja robię podobnie, tyle, że zdarza mi się wziąć do ręki wibrator lub coś innego. Ważne, aby ludzie, widząc mnie, przemyśleli sobie pewne sprawy.
• Jest pan bardzo otwarty. To nowy model polityka?
- To moja cecha charakteru. Zawsze miałem dobry kontakt z ludźmi. Często mówię mocno, ale prawdziwie o tym, co myślę. Krytykuję obie strony - zdarza mi się przecież zwrócić uwagę marszałkowi Komorowskiemu. Utożsamiam się jednak z Platformą Obywatelską, bo uważam, że to dobra partia. Nie oznacza to jednak, że ktoś z innymi przekonaniami politycznymi nie może ze mną robić coś wspólnego.
• Czy przeprosiny prezydenta były szczere?
- Tak. Prezydent odebrał moje pytanie o stan zdrowia bardzo osobiście. Ja uważam, że powinniśmy wiedzieć czy prezydent lub premier nadużywają alkoholu, jaki jest ich stan majątku czy jakie mają preferencje seksualne. To jest element demokracji i życia publicznego. Moim celem była zmiana standardów, a nie obrażanie go.
• Co pan sądzi o Lechu Kaczyńskim?
- Przede wszystkim nie znam go osobiście. Po drugie jest adwent i obiecałem, że do Bożego Narodzenia nie będę go krytykował. On jest w bardzo trudnym położeniu ze względu na relację emocjonalną w stosunku do swojego brata. To jest bardzo częste u bliźniaków jednojajowych. Ja mu mogę tylko współczuć jako człowiekowi i życzyć, aby w tym trójkącie między matką i bratem znalazł miejsce, które będzie dla niego najlepsze.
• Opozycja przyjęła w dialogu z wami bardzo ostry język...
- Tak. Niestety, ale PiS chce nas ściągnąć za nogi na ziemię i zmusić do zakończenia polityki miłości. Czasami musimy zniżyć się do ich poziomu i na tym tracimy. Najgorsze jest jednak, jeżeli ktoś rzuca w ciebie kamieniami, a ty jesteś bierny. Wtedy ta osoba może poczuć się bezkarna. Natomiast, jeżeli znajdą się po drugiej stronie rzeki ludzie zdolni odrzucić te kamienie, to można przeciwnika nieco ostudzić. Chociaż w przypadku Jarosława Kaczyńskiego jest to bardzo trudne, bo on jest pełen urazów i fobii. Czasami emocje przesłaniają mu obraz na świat. Nie może być jednak tak, że tylko jedna strona ma monopol na ostre wypowiedzi.
• Obawia się pan kryzysu gospodarczego?
- Polska będzie w najmniejszym stopniu spośród państw europejskich dotknięta kryzysem. Zanotujemy spadek wzrostu ekonomicznego, ale nie będzie on duży.
• Czy wejście do strefy euro spowoduje wzrost cen?
- Nie. Po doświadczeniach Niemiec wszyscy wiemy już jak postępować, żeby tego uniknąć. Należy po prostu rok wcześniej i rok później podawać ceny w euro i w złotówkach. To utrudni handlowcom zaokrąglanie cen w górę.
• Co pan sądzi o naszych posłach Jarosławie Żaczku i Małgorzacie Sadurskiej?
- Posła Żaczka nie znam osobiście. Nie jest to jednak ani wybijający się, ani aktywny członek parlamentu. Taka druga, trzecia liga. Z kolei posłanka Sadurska zrobiła dużą karierę za Gosiewskiego. To przykład osoby zacietrzewionej ideologicznie o małym przeglądzie intelektualnym rzeczywistości.
• Pan jest pierwszą ligą?
- Nie mnie to oceniać. To zadanie dla pana i pańskich czytelników.
• Podobno jest pan dobrym strzelcem...
- Tak. Stałem się dobrym strzelcem, bo miałem kłopoty z nauczycielem od przysposobienia obronnego. Zadawałem mu trudne pytania dotyczące historii, Armii Krajowej czy Powstania Warszawskiego, a ten wysyłał mnie za karę na ćwiczenia na strzelnicy. Byłem nawet reprezentantem szkoły w tej dyscyplinie.
• Ile pan wydał dzisiaj pieniędzy?
- Policzmy. Dojazd za własne pieniądze oraz sfinansowanie moich książek. Powiedzmy, że około trzech, czterech tysięcy złotych.
• A ile zostało w portfelu?
- Tyle, że wystarczy na zajmowanie się polityką.
• Ma pan debet na karcie?
- Nie. Jestem dość zamożnym człowiekiem i nie pobieram pieniędzy za pracę w parlamencie. Od wielu lat dokładam do polityki.
• Co pana dzieci dostały od św. Mikołaja?
- Są takie bardzo łatwe w obsłudze. iPhony trzeciej generacji. Dostali je Emil i Olek. Najmłodszy syn, Franek, otrzymał książkę z przygodami Misi. Uwielbia przeglądać tą serię.
• Jakiej muzyki pan słucha?
- Najczęściej gregoriańskiej. Lubię nagrania mnichów z Athos oraz Hildegardy z Bingen. Z nowszej muzyki lubię Amy Winehouse. Aha, podoba mi się jeszcze Kapela Brodów. Oni grają taką muzykę ludową z białym śpiewem.
• Na jakim koncercie była pan ostatnio?
- Trzy tygodnie temu byłem w Warszawie na koncercie Leszka Możdżera. W niedzielę byłem za to w lubelskim Centrum Kultury na sztuce "Basen bez wody”. Fantastyczną rolę zagrał Stefan Szmit. Nie znałem go od tej strony.
• Ulubiony film?
- "Cztery noce z Anną” Jerzego Skulimowskiego. Po dwudziestu latach zrobił on ponownie wielkie kino. Szkoda tylko, że to dzieło przeszło bez echa. Podoba mi się również twórczość rosyjskiego reżysera Andrieja Zwiagincewa, a w szczególności filmy "Powrót i Wygnanie”.
• Jakie sporty pan uprawia?
- Bieganie na nartach, pływanie w jeziorze oraz kilkugodzinne, intensywne spacery.
• Marzenia?
- Chciałbym się nauczyć języka starogreckiego, abym umierając mógł czytać Platona w oryginale.
• Jest pan szczęśliwym człowiekiem?
- Tak. Mam kochającą żonę i trzech wspaniałych synów, a czwarte dziecko jest w drodze. Robię to, co lubię, mam piękny dom i jestem zdrowy. Czego chcieć więcej?
Rozmawiał Kamil Kozioł