Ponad 3 tys. zł miesięcznie więcej dostaną posłowie. Pieniądze mają być przeznaczone na podwyżki ich wynagrodzeń, biura poselskie, ekspertyzy i wynajem mieszkań.
- Bo posłowie dostają za mało pieniędzy - stwierdza poseł Janusz Palikot. Sam nie bierze wynagrodzenia za pracę w Sejmie. Tłumaczy: - Proszę sprawdzić, ile kosztuje wynajęcie lokali w czterech miastach, zorganizowanie tam biura i jego oddziałów, zatrudnienie pracowników, którzy będą odbierali telefony. Teraz sytuacja jest absurdalna: z jednej strony ludzie narzekają, że nie mają kontaktu ze swoimi posłami, a z drugiej posłowie nie mają biur w terenie, bo brak na to pieniędzy.
Inne zdanie ma poseł Zbigniew Matuszczak (LiD). - Według mnie te pieniądze, które mieliśmy dotychczas, wystarczają na prowadzenie biura. Choć nie są to nadzwyczajne kwoty - mówi Matuszczak. Twierdzi też, że nie wiedział o podwyżkach dla posłów, bo w projekcie budżetu nie było szczegółowej informacji na co pójdą pieniądze dla Kancelarii Sejmu.
Tak o wydawaniu publicznych pieniędzy mówią posłowie. Tymczasem my (w kwietniu ub. roku) opisaliśmy na co konkretnie je przeznaczyli. Najwięcej poszło na samochodowe podróże i wynagrodzenia dla pracowników. Naliczyliśmy ośmiu parlamentarzystów, którzy od początku swojej kadencji wyjeździli benzynę wartą 40-41 tys. zł.
Obecne podwyżki Sejm przegłosował pod koniec grudnia w ramach budżetu państwa na 2008 rok. Ustawa budżetowa czeka teraz na podpis prezydenta RP. (RP)